O smoczku i odsmoczkowaniu

O smoczku można by mówić i pisać na okrągło. 🙂 To temat, który zawsze będzie interesował rodziców, dlatego wraz z logopedą Agatą Szupke postanowiłyśmy stworzyć ten wpis – tak zwaną pigułkę. Sięgnij po nią, jeśli nadal nie wszystko wiesz o smoczku lub nie masz już pomysłu jak pozbyć się smoczka z Waszego życia.

 

Dominika: Agata, zacznijmy od tego czy ten smoczek jest naprawdę taki zły jakim go malują? Czy jeśli jednak używamy go z głową to jest to ok?

Agata: Aby używać smoczka świadomie, trzeba znać umiar i mieć ‘otwartą głowę’. Trzeba wiedzieć, kiedy go odstawić. To naprawdę ważne. Jeśli zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie długotrwałe ssanie smoczka, a także mamy świadomość, że jest on tylko na chwilę, to okej. Jednak pamiętajmy, że smoczek ma zdecydowanie więcej wad niż zalet, ALE te zalety jednak są! Np. w sytuacjach, w których smoczek wprowadza się celowo. Podanie go dzieciom urodzonym przedwcześnie lub z dodatkowymi obciążeniami (np. problemami z oddychaniem) pozytywnie wpływa na zwiększenie ich komfortu i poprawę samoregulacji. Dlatego na oddziałach neonatologicznych, razem z lekarzami, pracują też logopedzi i terapeuci karmienia. Smoczek znacząco wpływa na pracę mięśni w obrębie jamy ustnej, dzięki czemu wcześniaki karmione sondą donosową, szybciej mogą przejść na karmienie piersią lub butelką.

 

Dominika: Wymienisz jeszcze jakieś zalety smoczka?

Agata: Pewnie! Zadaniem smoczka jest przede wszystkim zaspokojenie silnej potrzeby ssania dziecka. Niemal wszystkie dzieci mają potrzebę ssania nieodżywczego, to znaczy takiego, które nie jest związane z zaspokajaniem głodu. Niektórzy neurologopedzi uważają, że niedostateczne zaspokojenie tego instynktu, powoduje wzmożone napięcie mięśni wokół stawów skroniowo-żuchwowych. Wyczytałam również, że może zmniejszać ryzyko śmierci łóżeczkowej. Trudno jest mi odnieść się do tych informacji. Tych pozytywnych aspektów smoczka kilka by się znalazło, ale ograniczmy się do tego, co napisałam. Dopowiem na pewno, że .smoczek pełni funkcję terapeutyczną i niejako zastępuje dziecku mamę, daje poczucie bezpieczeństwa, zaspokaja tę wyżej wspomnianą potrzebę ssania. Pozwala regulować emocje, odwrażliwia buzię.

 

Dominika: Mamy czasami pytają co jest lepsze: kciuk czy smoczek?

Agata: Kciuk to najgorsza z opcji. Kciuk jest twardy – ssanie go zwiększa ryzyko deformacji podniebienia, dziąseł, no i zębów, jeśli są już wyrżnięte. Kciuk jest zawsze przy dziecku. Kciuka nie wysterylizujesz, a smoczek owszem. No i najważniejsze – “odkciukowanie” to zdecydowanie trudniejsza sprawa niż odsmoczkowanie. Także zdecydowanie lepiej, aby dziecko ssało smoczek niż kciuk.

 

Dominika: Jeśli już kupujemy smoczek to jaki kształt/rodzaj smoczka wybrać? Który z nich jest najbezpieczniejszy?

Agata: Wybierając smoczek, musimy kierować się dosłownie wszystkim. Najlepiej, aby miał jak najmniej zakamarków i trudno dostępnych do mycia miejsc. Zdecydowanie lepiej, aby końcówka była silikonowa. Te bardzo popularne ostatnio – kauczukowe – są za miękkie. I to nie jest zaleta. Zbyt miękki smoczek nie pozwala na prawidłową pracę mięśni znajdujących się w obrębie ust, oraz uniemożliwia prawidłowe układanie ust do efektywnego ssania i pobierania pokarmu. Silikonowe smoczki są twardsze, ale też trwalsze, bardziej odporne na rozciąganie i rozmaczanie pod wpływem śliny.

Dobrze, aby smoczek był oznaczony jako dynamiczny, bo to znaczy, że podczas ssania, zachowuje się jak brodawka piersiowa – rozciąga się i kurczy. Należy też zwrócić uwagę na wielkość smoczka. Wcale nie oznaczenie wieku, a wielkość samego gadżetu jest kluczowa. Smoczek nie powinien być ani za duży (niestety te kauczukowe często właśnie takie są), ponieważ dziecko może się nim zwyczajnie zadławić, ani za mały, bo będzie wypadał, a przy tym nie spełniał swojej funkcji. Kształt to również ważna sprawa. Prawdopodobnie każdy logopeda, ortodonta i terapeuta karmienia powie, że najlepszy jest smoczek anatomiczny, to znaczy taki, którego końcówka przypomina brodawkę sutkową w trakcie ssania. Weźmy jednak pod uwagę, że piersi, brodawki, sutki – są różne. Jedne wąskie, drugie szerokie. Jedne wklęsłe, drugie wypukłe. Jedne krótkie, drugie długie. Mogłabym tak do jutra. Wszystkie z nich zachowują się niemal tak samo podczas ssania – dostosowują się do buzi dziecka. Podobnie jest ze smoczkami – one też są różne. Ważne jest, aby końcówka takiego smoczka była ścięta, szeroka u podstawy a główka okrągła z góry. Podczas ssania piersi, język spłaszcza brodawkę od dołu, co przypomina efekt “ściętej” końcówki smoczka. Od strony podniebienia – od góry – część brodawki pozostaje niezmieniona, stąd propozycja zaokrąglonej końcówki.

 

Dominika: Realny wpływ smoczka na rozwój mowy – czy naprawdę smoczek robi tyle szkody?

Agata: Prawdą jest, że dziecko, które większość czasu ma w buzi smoczek, niechętnie komunikuje się z otoczeniem, bo nie ma jak.

Zbyt długie ssanie smoczka, może utrwalić u dziecka infantylny sposób połykania. Infantylny, tzn. przód – tył. Język unieruchomiony przez smoczek, nie ma możliwości podnieść się ku podniebieniu. Nie ma szans na pełną sprawność, która umożliwi mu przenoszenie pokarmu w celu rozdrobnienia go, przeżucia i połknięcia. Niemowlęcy sposób połykania bardzo często przyczynia się też do powstawania seplenienia międzyzębowego, tj. międzyzębowej realizacji głosek s, z, c, dz, sz, ż, cz, dż.

Prawidłowa wymowa nie jest możliwa bez odpowiednio pracujących artykulatorów (języka, warg, żuchwy, podniebienia miękkiego i twardego). Niestety, zbyt często i zbyt długo ssany smoczek, niekorzystnie wpływa na napięcie i sprawność mięśni twarzy. Zmniejszone napięcie mięśni ust i obniżona sprawność języka powoduje, że dziecko nie jest w stanie wymawiać niektórych głosek właściwie. Niskie napięcie mięśni ust objawia się bardzo często tym, że dziecko permanentnie trzyma otwartą buzię, a więc uczy się też wdychać powietrze ustami, zamiast nosem. Nawykowe oddychanie torem ustnym powoduje częste infekcje górnych dróg oddechowych, bo powietrze, które dostaje się do płuc przez usta, nie jest ani nawilżone, ani oczyszczone, ani ogrzane.

Długotrwałe ssanie smoczka może też przyczyniać się do powstawania wad zgryzu. Należą do nich np. zgryz otwarty. Prawidłowy zgryz jest wtedy, gdy zęby górne stykają się z zębami dolnymi podczas ich zwarcia i delikatnie na nie zachodzą. Można powiedzieć, że dolne zęby są podporą dla górnych. W zgryzie otwartym, pomiędzy zębami powstaje szpara. Często zmianie ulegają też rysy twarzy.

 

Dominika: Kiedy wg logopedów najpóźniej odsmoczkować dziecko, aby nie zrobić mu krzywdy w dalszym rozwoju?

Agata: Trudno powiedzieć, kiedy najlepiej odsmoczkować dziecko. Logopedzi nie są zgodni w tym temacie. Wg mnie najrozsądniej jest ograniczyć smoczek po szóstym miesiącu życia, gdy rozpoczynamy rozszerzać dietę dziecka. Warto zastępować go wtedy gryzakami o różnej fakturze i kształcie, a smoczek zostawiać na wyjątkowe sytuacje, np. na noc, wizyty u lekarza, itd.. Dobrze, aby dziecko roczne nie używało już smoczka, ze względu na fakt wyrzynających się zębów i potencjalnych problemów, które smoczek może wywołać. Jestem natomiast ciekawa Twojej opinii w tym temacie. Jak przedstawiłabyś smoczek, z perspektywy psychologa?

 

Dominika: Bardzo chętnie podzielę się swoją wiedzą w tym obszarze, jednak zanim do tego przejdę to chciałabym zwrócić rodzicom czytającym ten tekst na to czy smoczek jest faktycznie potrzebny Waszemu dziecku. Dlaczego? Ponieważ bardzo często spotykam się z sytuacją, w której smoczek potrzebny jest bardziej rodzicowi niż dziecku – mówię tu o sytuacjach, w których nasze dziecko jęczy, płacze, krzyczy – wówczas rodzice wtykają dziecku szybko smoczek do buzi, żeby przestało jęczeć, płakać, krzyczeć… a tak naprawdę dziecko chciało po prostu coś powiedzieć, dać znać rodzicowi o jakiejś niezaspokojonej potrzebie, o jakimś dyskomforcie który odczuwa (mokra pieluszka czy podwinięty kocyk, który uwiera). Dziecko NIE POTRZEBOWAŁO, ŻEBY GO UCISZAĆ I „ZAMYKAĆ”. Rodzice często robią to z obawy przed konfrontacją z emocjami dziecka, ze strachu przed tym, że nie wiedzą o co chodzi dziecku, że inni ludzie pomyślą, że mama nie umie zająć się dzieckiem, bo ono płacze albo zwyczajnie z potrzeby spokoju oraz ciszy… i wtykają mu ten smoczek bez sensu.

Agata: Otóż to. Smoczek to gadżet, który w wielu przypadkach potrzebny jest nie samemu dziecku, ale jego rodzicom. A podawanie smoczka bez umiaru, zwłaszcza w niektórych sytuacjach i o pewnych porach dnia, może zapędzić rodziców w tzw. kozi róg.

 

Dominika: Przy temacie smoczka muszę poruszyć temat przesypiania nocy, na których tak bardzo rodzicom zależy. Jeśli dziecko używa smoczka to nie będzie spało ciągiem kilkunastu godzin. Dzieje się tak dlatego, że dziecko nie umie samodzielnie zasypiać, potrzebuje do tego właśnie smoczka. To się wiąże z tym, że kiedy przebudzi się w nocy, bo wypadł mu smoczek, to dziecko nie umie samo z powrotem zasnąć, potrzebuje do tego smoczka, więc się wybudza, woła mamę/tatę i tak wiele razy… Także jeśli marzy Wam się sytuacja, w której Wasze dziecko będzie przesypiało całe noce, to należy zacząć od pożegnania smoczka i nauczenia dziecka samodzielnego zasypiania, bez żadnych wspomagaczy.

Agata: Nie da się ukryć – rodzice, zwłaszcza młodzi stażem, marzą o tym, by ich dziecko spało jak najlepiej. A to wszystko dlatego, że sami chcą się wyspać. Zaspokojone potrzeby rodziców są równie istotne, jak zaspokojone potrzeby dziecka. Nie bez powodu mówi się, że szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko. Jeśli już jednak daliśmy dziecku smoczek i chcemy mu go zabrać, to jak powinien wyglądać proces odsmoczkowania? Co warto o nim wiedzieć?

 

Dominika: Zanim zabierzemy się za odsmoczkowanie, to polecam:

– wybrać moment w życiu, w którym nic się nie dzieje, żadnych zmian czy stresujących sytuacji
– wprowadzić alternatywną opcję „obiektu uspokajającego” , np. jakaś przytulanka, jakaś zabawka…. coś co pozwoli dziecku się wyciszyć i da poczucie bezpieczeństwa zamiast smoczka. Należy jednak zrobić to jakiś czas przed odsmoczkowaniem, żeby dziecko zdążyło „nawiązać relację” z nowym przedmiotem

– następnie w stresujących sytuacjach zamiast automatycznie podrzucać dziecku smoczek, dawać mu np. tą przytulankę oraz samemu przytulać
– zredukować liczbę smoczków w domu do jednego
– postarać się, aby smoczek nie był dostępny na wyciągnięcie ręki, bo wtedy dziecko bierze go do buzi nawet jak go nie potrzebuje
– stopniowo zmniejszać liczbę sytuacji, w których dajemy smoczek, a najlepiej staramy się zostawić smoczek tylko do snu

 

Kiedy już dojdziemy do sytuacji, w której smoczek nie towarzyszy nam non stop, a jest pomocą tylko w wyjątkowych sytuacjach lub przy zasypianiu, wtedy polecam którąś z 3 metod:

– mówimy, że smoczek się zgubił, możemy go nawet wspólnie szukać, ale finalnie go oczywiście nie znajdujemy
– ucinamy końcówkę smoczka, wówczas dziecko nie może ssać tak jak do tej pory i samo odpuszcza
– wspólnie z dzieckiem przechodzimy wielkie wydarzenie jakim jest ”bycie dużym chłopcem/dziewczynką”, dziecko żegna się ze smoczkiem i samo go wyrzuca – dobrze jest zabrać go potem z kosza, aby nie kusiło do wyjęcia go z powrotem można powiedzieć, że przyjechała śmieciara i już zabrała
Pomysłów w internecie jest oczywiście o wiele więcej, ale ja bym nie szła w kombinowanie i wymyślanie opcji z kosmosu. Niezależnie od tego, którą metodę wybierzemy, musimy być zdecydowani na ten krok, aby w chwili desperacji nie odpuścić i dać smoczek z powrotem albo pójść do sklepu kupić nowy – wtedy robimy dziecku zamieszanie w głowie i sami wychodzimy na „wariatów” – nie było, nagle jest!

Trzeba się również przygotować, że może być różnie – niektóre dzieci żegnają się ze smoczkiem bezboleśnie (choć wydaje nam się to nierealne) a niektóre przeżywają bardzo. Ja jestem zwolenniczką doprowadzenia sprawy do końca i pożegnania się z tym smoczkiem raz na zawsze. Im wcześniej to zrobimy tym lepiej i raczej łatwiej. Warto mieć z tyłu głowy, że robimy to dla dobra dziecka, a sposobów na uspokojenie i poczucie bezpieczeństwa jest cała masa, głównie wsparcie i miłość rodzica – tego nic nie zastąpi.

Agata: Tak, konsekwencja to klucz do sukcesu. 😉

Opinie

Na co dzień korzystam z ogromu wiedzy, jaki Pani Dominika przekazuje w mediach społecznościowych i swoim blogu. W sytuacji kryzysowej skorzystałam z telekonsultacji, w trakcie której dostałam konkretne porady wsparte szeroką wiedzą w zakresie psychologii dziecięcej. Polecam z całego serca!

Pani Dominika jest dla mnie ogromnym wsparciem na mojej macierzyńskiej drodze. Niemal każdego dnia czerpię z ogromu wiedzy przekazywanej za pośrednictwem mediów społecznościowych. W trudniejszym momencie skorzystałam z konsultacji indywidualnych, podczas których pani Dominika z dużym zaangażowaniem udzieliła porady i wsparcia.

Pani Dominika to niezwykle ciepła, miła i sympatyczna osoba. Świetnie odnajduję się temacie emocji małych dzieci, bardzo Nam pomogła. Ma ogromną wiedzę na ten temat. Wytłumaczyła wszystko w bardzo prosty, zrozumiały dla Nas sposób popierając wszystko przykładami, które pozwoliły zobrazować nasz problem i to jak go naprawić. Pani Dominika bardzo profesjonalnie i indywidualnie podchodzi do każdego, szuka różnych sposobów rozwiązania problemu bardzo serdecznie polecamy!!!

Dominika to odpowiednia osoba na odpowiednim "stanowisku"! Zawsze można na nią liczyć, na jej niezawodne rady, wsparcie, zrozumienie, zaangażowanie oraz ogromną chęć pomocy w rozwiązywaniu problemów. Korzystaliśmy z konsultacji przez Skype oraz e-mailowo. Polecam każdemu rodzicowi również szkolenia online autorstwa Dominiki, nie ma takiej ceny, której nie dałoby się za tak profesjonalne wsparcie i wiedzę.

Pani Dominika jest bardzo ciepłą i miłą osobą, z którą bardzo przyjemnie się rozmawia. Dodatkowo posiada dużą I fachową wiedzę na temat rozwoju dzieci, ich emocji, zachowań. Konkretne rady z przykładami jak sobie radzić w trudnych sytuacjach - to jest to czego oczekiwałam. Polecam serdecznie panią Dominikę!

Ogromna wiedza o małych ludziach. Wszystko dokładnie opisane, wyjaśnione. Widać bardzo duże zaangażowanie. Poza tym pani Dominika to pełna empatii i bardzo sympatyczna osoba. Ja się od Pani Dominiki bardzo dużo nauczyłam i polecam wszystkim :)

Bardzo polecam Panią Dominikę. Wspaniała osoba, która w bardzo przyjazny i profesjonalny sposób podchodzi do tematu, pomaga rozwiać wątpliwości i rozwiązać problemy. Wszystko spokojnie i dokładnie tłumaczy, zawsze odpowiada na pytania. Korzystałam z usług Pani Dominiki już kilka razy i jeśli będzie taka potrzeba to z pewnością zgłoszę się do niej ponownie.

To co mi dały te szkolenia, to taki wewnętrzny spokój … poczucie, że mimo trudności dam radę. Myślałam, że rozumiem moje dziecko, ale teraz wiem, że rozumiem go bardziej i mam wrażenie, że mogę stać się lepszą mamą. Doszłam jednak do wniosku, że nie mogę Cię oglądać wieczorem, bo później za dużo mi w głowie wiruje i spać nie mogę, tylko zapisuję to co najważniejsze w moim szkoleniowym notatniku. Także byłam niewyspana przez kilka ostatnich dni :), ale za to jestem doedukowana! Jeszcze raz ogromne dzięki za te szkolenia, za świetną atmosferę, umiejętność trafiania do ludzi, przykłady i wsparcie w rodzicielstwie.

Twój sposób przekazywania wiedzy jest rewelacyjny – wiele z tych informacji czytałam w poradnikach albo jeszcze pamiętam ze studiów, ale sucha teoria niepoparta żadnym przykładem trudno wchodzi do głowy i jakoś tak nie dociera do człowieka. U Ciebie mnóstwo przykładów z życia codziennego i Twój spokojny głos sprawiają, że wiedzę się chłonie natychmiast. :)

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe. Cieszę się każda chwila razem. Mimo że nie zawsze jest kolorowo, jestem zmęczona czy nie wyrabiam się, to staram się widzieć pozytywy😊

Chciałam tylko napisać, że wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedzą. Mimo że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło, ale czuję się już pewniej bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy! Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie :)

W szkoleniach najbardziej podoba mi się Twoje szybkie tempo, konkret i to, że gołym okiem widać że wiesz co mówisz, jesteś pewna siebie i swojej wiedzy. Miło jest patrzeć jak czujesz się w tym taka… swobodna, z żarcikiem i mrugnięciem oka co jakiś czas jako przerywnik. Widać, że to czym się z nami dzielisz to Twoja pasja i ‚konik’- to jest ekstra. I to daje mi super poczucie spokoju że jesteś właściwą osobą do słuchania i do podążania za Twoimi wskazówkami. Jesteś naprawdę bardzo profesjonalna. :)

Obejrzałam właśnie szkolenie. Jestem ogromnie zadowolona. :) Pierwszy raz mam aż 7 stron notatek.
Jestem pod wrażeniem Twojego uporządkowania i podzielnej uwagi! Widać, że kochasz to, co robisz, bo nawet "po czasie" zamiast szybko uciekać, jeszcze podawałaś kolejne przygody, bardzo to doceniam. Super, że są z życia wzięte, a Ty jesteś bardzo otwarta, miło się Ciebie słucha :) Na pewno będę wracać po kolejną wiedzę.

Jestem właśnie świeżo po obejrzeniu webinaru "Trudne emocje u dziecka" i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobał. Ogrom rzetelnej wiedzy, teoria jak i przykłady z życia wzięte. Czyli to co lubię najbardziej!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy. Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie.

Wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedza. Mimo, że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło ale czuję się już pewniej, bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe.

"Trudne emocje rodziców" - świetny kurs! Jeden z lepszych, naprawdę! 2,5h samych merytorycznych informacji, świetne wskazówki, przykłady. Doskonale motywujesz, aż się chce działać :)

Z okazji Twoich urodzin skorzystałam z promocji na kurs o złości rodziców. W końcu udało mi się przesłuchać. Jednak jak człowiek rozumie pewne mechanizmy, to życie wydaje się łatwiejsze. Bardzo Ci dziękuję, przewartościowałam kilka rzeczy, przemyślałam i uzbrojona w wiedzę pędzę dalej! :)

Tak się cieszę, że trafiłam do Ciebie. Dziękujemy razem z mężem za wszystko co robisz. Dajesz nam wsparcie i narzędzia do budowania fajnych relacji z naszymi dziećmi. Zaczęliśmy w zeszłym roku szkoleniem „Moje dziecko mnie nie słucha”, które otworzyło nam oczy. Dzięki szkoleniu „Młodsze rodzeństwo w drodze” przygotowaliśmy synka na pojawienie się młodszej siostry. Obecnie jesteśmy po pakiecie szkoleń o emocjach. Jeszcze sporo pracy przed nami, ale cieszę się, że jesteśmy bardziej świadomymi rodzicami i przede wszystkim wyrwaliśmy się z dawnych schematów, w których sami byliśmy wychowywani.