Jak pandemia i zalecenie #zostańwdomu wpłynęło na relacje rodzinne?

Pandemia koronawirusa to coś, czego nikt z nas się nie spodziewał.  Nikt z nas nawet nie wyobrażał sobie sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy: zamknięci we własnych domach. W takich okolicznościach jeszcze nie funkcjonowaliśmy – wszyscy członkowie najbliższej rodziny spędzają ze sobą 24 godziny na dobę przez wieeele tygodni, non stop.

Z jednej strony fajnie – można się do siebie zbliżyć, pogłębić relacje. Z drugiej – jak bardzo byśmy się nie kochali, można mieć czasami siebie dość. A może ta miłość nie jest taka, jaka myśleliśmy, że jest? A może w ogóle jej nie ma? I to, co nas łączy to przyzwyczajenie, wspólny kredyt albo… dzieci.


Ten wirus wywrócił nasze życie do góry nogami. 

 

Większość z nas jest pewnie wściekła na to co, się wydarzyło. A ja sobie myślę, że koronawirus zrobił też dużo dobrego i pokażę Wam to w dalszej części tego artykułu. Po dwóch miesiącach zaleceń #zostańwdomu zapytałam osoby, które mnie obserwują na profilach na Instagramie i Facebooku „Jak pandemia wpłynęła na Twoją relację z mężem/partnerem/narzeczonym?”. Odpowiedzi były dwie: „Relacja polepszyła się” oraz „Relacja pogorszyła się”.

W ankiecie wzięło udział prawie 1000 osób. 70% z nich odpowiedziało, że…. relacja polepszyła się! Tylko 1/3 ankietowanych odpowiedziała, że sytuacja w domu się pogorszyła. Ten wynik mocno mnie zaskoczył, bo w tym czasie naprawdę dużo mówiło się o zwiększeniu liczby rozwodów po zakończeniu pandemii. A tu proszę – takie miłe zaskoczenie 🙂


Co się zatem zadziało w tych domach? 

 

Dlaczego wyniki ankiety przechyliły się tak mocno na tę, można powiedzieć – dobrą stronę? Czyżby tak wielu specjalistów myliło się co do tych rozstań? Zapytałam o to osoby, które brały udział w mojej ankiecie. Poprosiłam, aby napisały mi DLACZEGO.

Zacznę od czynników, które wpłynęły kojaco, wspierająco, zbliżająco 🙂 Było ich całkiem sporo, ale podam Wam tylko 5, które powtarzały się najczęściej.

  • KIEDYŚ ZWYCZAJNIE BRAKOWAŁO CZASU. MIJALIŚMY SIĘ. MĄŻ BYŁ W DOMU TYLKO NA WEEKEND, DUŻO PRACOWAŁ. Teraz w końcu jest czas na to, aby robić coś razem, aby rozmawiać, żartować, wygłupiać się, a nawet napić się wspólnie kawy czy spędzić razem wieczór. Tak naprawdę to w końcu jest czas, aby po prostu być razem.

  • WCZEŚNIEJ MIELIŚMY ZAWSZE DUŻO SPRAW DO POUKŁADANIA, ZAPLANOWANIA. Teraz naturalnie jest mniej tego układania, mniej planowania, np. nie trzeba ciągle myśleć o zakupach i jeździć codziennie, bo zakupy robione są raz na tydzień albo nawet na dwa tygodnie! To jest duuuża oszczędność czasu + brak presji myślenia o codziennych posiłkach, gotowaniu.
  • KIEDYŚ BYŁO CIĄGŁE ZMĘCZENIE,  W DODATKU NIEMAŁE. Teraz jest możliwość, aby dłużej pospać, poćwiczyć, zregenerować ciało i głowę.

  • ZAZWYCZAJ MĄŻ NIE ZA WIELE ROBIŁ W DOMU, NIE POMAGAŁ. A teraz w końcu jest w domu! Bardziej zaangażował się w życie rodzinne, więcej zajmuje się dzieckiem/dziećmi. Po prostu „więcej robi” 😉 Jest podział obowiązków i wzajemne wsparcie w codzienności.

  • WCZEŚNIEJ PARTNER NIE ZAUWAŻAŁ I NIE DOCENIAŁ TEGO, CO ROBIĘ, NIE WIDZIAŁ JAK DUŻO TEGO JEST. Teraz w końcu to docenił – to, że „ogarniam” naprawdę wszystko. Dzięki temu czuję się zrozumiana.
 

Teraz pokażę Wam co wpłynęło na pogorszenie relacji. Tych czynników było tutaj nieco więcej:

 

  • KIEDYŚ BYŁY SCHEMATY, PLAN DNIA, WSZYSTKO BYŁO UREGULOWANE, MIAŁO SWOJĄ PORĘ. Teraz przestało się to sprawdzać, są spore trudności w ułożeniu funkcjonowania na nowo. Niestety mąż w wielu rzeczach – mówiąc wprost – przeszkadza 🙁
  • WCZEŚNIEJ BYLIŚMY PRZYZWYCZAJENI, ŻE MĄŻ SPORO WYJEŻDŻA. Teraz spędzamy ze sobą zwyczajnie za dużo czasu…

  • WCZEŚNIEJ TATA BYŁ NIEPRZYZWYCZAJONY DO TEGO, ABY AŻ TYLE CZASU SPĘDZAĆ Z DZIECKIEM. Teraz, kiedy jest w domu cały czas, zajęcie się dzieckiem okazuje się być dla niego sporym wyzwaniem.

  • WCZEŚNIEJ MĄŻ NIE UCZESTNICZYŁ W 100% W WYCHOWYWANIU DZIECKA. Teraz zaczął to robić, dlatego pojawiło się sporo kłótni dotyczących metod wychowawczych i stawiania granic.
  • KIEDYŚ NIE MIELIŚMY DLA SIEBIE ZBYT DUŻO CZASU, A JEŚLI JUŻ ON BYŁ, TO OMAWIALIŚMY WÓWCZAS TYLKO BIEŻĄCE SPRAWY. Teraz, kiedy tego czasu (wolnego i wspólnego) pojawiło się automatycznie więcej – przy jednoczesnym zmniejszeniu tematów do omówienia z obszaru codziennego funkcjonowania – nie mieliśmy o czym ze sobą rozmawiać.

  • Dla innych osób z kolei nowy tryb funkcjonowania spowodował właśnie brak czasu dla siebie – za dużo rzeczy na głowie + większe zmęczenie, i to odbiło się na relacji.

  • KIEDYŚ MĄŻ PRACOWAŁ W BIURZE, WIĘC DZIECKO MOGŁO SWOBODNIE PORUSZAĆ SIĘ PO CAŁYM DOMU, SWOBODNIE WYRAŻAĆ SWOJE (NAWET GŁOŚNO). Teraz, kiedy mąż pracuje z domu – musiałam zajmować dziecko tak, aby nie przeszkadzało ono Tacie w pracy (żeby nie chodziło do tego pomieszczenia + było w miarę cicho). To powodowało zamknięte koło trudnych emocji każdej ze stron.

  • KIEDYŚ SYTUACJA BYŁA W MIARĘ PEWNA, MIELIŚMY STABILIZACJĘ FINANSOWĄ. Teraz pojawił się stres związany z ryzykiem utraty pracy, stabilizacją finansową, niepewnością co dalej w tej nowej sytuacji.

 

To były odpowiedzi osób, które brały udział w ankiecie. Poniżej odniosę się do nich ze swojej perspektywy – coś na kształt wniosków 🙂 Ach! Muszę zaznaczyć, że odpowiedzi zostały udzielone przez 100% kobiet. Niestety nie miałam szansy poznać męskiego punktu widzenia 🙁

 

Okazuje się, że dużą przeszkodą w budowaniu bliskich relacji jest tryb życia jaki prowadzimy (niezależnie od pandemii). 

 

Duża ilość pracy i częsta nieobecność męża powodują to, że zwyczajnie nie mamy kiedy się do siebie zbliżyć. A jak ten czas już się pojawia, to jesteśmy tak zmęczeni, że jedyne o czym marzymy to odpoczynek. Myślę, że skoro dzięki pandemii doświadczyliśmy odmiany – tak przyjemnej odmiany(!) – warto spróbować wypracować wspólnie jakieś rozwiązania i nowy plan funkcjonowania tak, aby po zniknięciu koronawirusa nie zniknęło to, co udało się uzyskać w ostatnim czasie.

 

Nie chcę być stronnicza, ale widzę, że kobiety zdecydowanie potrzebują więcej codziennego wsparcia i zrozumienia. To daje im wówczas więcej siły do „ogarniania” macierzyńskiej rzeczywistości. Uważam, że warto utrzymać podział obowiązków (przynajmniej w minimalnym stopniu) oraz uczestnictwo ojca w wychowywaniu dzieci, ponieważ sporo czynników, które wpłynęły na pogorszenie się relacji wynikało właśnie z nieobecności partnera w tych obszarach.


Pamiętajmy o regeneracji – każdy z nas potrzebuje czasu dla siebie

 

Czasu, w którym będzie mógł ładować swoje baterie. I nie kupuję tłumaczeń, że na taki czas nie ma czasu. Uważam, że wszystko jest kwestią rozmowy i wzajemnych chęci, aby taki czas dla każdej ze stron znaleźć. Nawet jeśli wychowujemy dziecko bez pomocy dziadków czy niani – da się to zrobić. I trzeba to zrobić, bo kiedy mam zasoby, to zupełnie inaczej funkcjonujemy, zarówno sami, jak i w relacjach.

Co do wspólnego czasu – okazuje się, że nie dla wszystkich był on tak zbawienny. Dla wielu par okazał się być on mało komfortowy, co uważam, że jest niezwykle ważną informacją! Bo skoro nie mamy o czym ze sobą rozmawiać…. Skoro przytłacza nas obecność drugiej osoby… To może warto się zastanowić czy w miejscu, w którym jesteśmy w naszym życiu, jesteśmy z odpowiednią osobą? Bo mimo, że rozstania nie są przyjemne, to mogą dać sporo oddechu, wolności, szczęścia i spokoju. Można poukładać wszystko na nowo. Tak, aby nie męczyć się ze sobą.

Poza tym, uważam, że trudne sytuacje i kryzysy powinny zbliżać – w końcu jesteśmy w tym razem… a skoro dzielą i oddalają? Warto się nad tym zastanowić. W mojej opinii to są takie czerwone lampki, które mogą wbrew pozorom dać dużo dobrego. Bo gdyby nie pandemia, to być może nadal żylibyśmy w czymś, co absolutnie szczęścia nam nie daje? Nie to, żebym namawiała do rozstań i rozwodów. Absolutnie nie. Pokazuję Wam tylko, że ten koronawirus dał Wam szansę przyjrzenia się swojemu życiu. Zobaczenia gdzie jestem, z kim jestem i jak się z tym czuję? Czy chcę tu być, czy jednak nadszedł czas na zmiany?


Na koniec powiem o czymś, o czym wspominam często, bo uważam to za podstawę – KOMUNIKACJA. 

 

Wiele, jeśli nie większość nieporozumień i tego co „wyszło” podczas pandemii to efekt braku wzajemnej komunikacji. Nie rozmawiamy ze sobą. Nie mówimy o naszych emocjach, o naszych potrzebach. Nie tłumaczymy wielu rzeczy, nie dajemy szansy, aby zrozumieć. Ale też jesteśmy zamknięci na zrozumienie, na przyjęcie innej perspektywy, na posłuchanie drugiej osoby. Bez tego żadna relacja nie ma szans być zdrową relacją. Pełną ciepła, czułości, zrozumienia, wsparcia i miłości.

Świetnym uzupełnieniem tematu będą moje nagrania
dotyczące relacji z partnerem / mężem po narodzinach dziecka.

Opinie

Na co dzień korzystam z ogromu wiedzy, jaki Pani Dominika przekazuje w mediach społecznościowych i swoim blogu. W sytuacji kryzysowej skorzystałam z telekonsultacji, w trakcie której dostałam konkretne porady wsparte szeroką wiedzą w zakresie psychologii dziecięcej. Polecam z całego serca!

Pani Dominika jest dla mnie ogromnym wsparciem na mojej macierzyńskiej drodze. Niemal każdego dnia czerpię z ogromu wiedzy przekazywanej za pośrednictwem mediów społecznościowych. W trudniejszym momencie skorzystałam z konsultacji indywidualnych, podczas których pani Dominika z dużym zaangażowaniem udzieliła porady i wsparcia.

Pani Dominika to niezwykle ciepła, miła i sympatyczna osoba. Świetnie odnajduję się temacie emocji małych dzieci, bardzo Nam pomogła. Ma ogromną wiedzę na ten temat. Wytłumaczyła wszystko w bardzo prosty, zrozumiały dla Nas sposób popierając wszystko przykładami, które pozwoliły zobrazować nasz problem i to jak go naprawić. Pani Dominika bardzo profesjonalnie i indywidualnie podchodzi do każdego, szuka różnych sposobów rozwiązania problemu bardzo serdecznie polecamy!!!

Dominika to odpowiednia osoba na odpowiednim "stanowisku"! Zawsze można na nią liczyć, na jej niezawodne rady, wsparcie, zrozumienie, zaangażowanie oraz ogromną chęć pomocy w rozwiązywaniu problemów. Korzystaliśmy z konsultacji przez Skype oraz e-mailowo. Polecam każdemu rodzicowi również szkolenia online autorstwa Dominiki, nie ma takiej ceny, której nie dałoby się za tak profesjonalne wsparcie i wiedzę.

Pani Dominika jest bardzo ciepłą i miłą osobą, z którą bardzo przyjemnie się rozmawia. Dodatkowo posiada dużą I fachową wiedzę na temat rozwoju dzieci, ich emocji, zachowań. Konkretne rady z przykładami jak sobie radzić w trudnych sytuacjach - to jest to czego oczekiwałam. Polecam serdecznie panią Dominikę!

Ogromna wiedza o małych ludziach. Wszystko dokładnie opisane, wyjaśnione. Widać bardzo duże zaangażowanie. Poza tym pani Dominika to pełna empatii i bardzo sympatyczna osoba. Ja się od Pani Dominiki bardzo dużo nauczyłam i polecam wszystkim :)

Bardzo polecam Panią Dominikę. Wspaniała osoba, która w bardzo przyjazny i profesjonalny sposób podchodzi do tematu, pomaga rozwiać wątpliwości i rozwiązać problemy. Wszystko spokojnie i dokładnie tłumaczy, zawsze odpowiada na pytania. Korzystałam z usług Pani Dominiki już kilka razy i jeśli będzie taka potrzeba to z pewnością zgłoszę się do niej ponownie.

To co mi dały te szkolenia, to taki wewnętrzny spokój … poczucie, że mimo trudności dam radę. Myślałam, że rozumiem moje dziecko, ale teraz wiem, że rozumiem go bardziej i mam wrażenie, że mogę stać się lepszą mamą. Doszłam jednak do wniosku, że nie mogę Cię oglądać wieczorem, bo później za dużo mi w głowie wiruje i spać nie mogę, tylko zapisuję to co najważniejsze w moim szkoleniowym notatniku. Także byłam niewyspana przez kilka ostatnich dni :), ale za to jestem doedukowana! Jeszcze raz ogromne dzięki za te szkolenia, za świetną atmosferę, umiejętność trafiania do ludzi, przykłady i wsparcie w rodzicielstwie.

Twój sposób przekazywania wiedzy jest rewelacyjny – wiele z tych informacji czytałam w poradnikach albo jeszcze pamiętam ze studiów, ale sucha teoria niepoparta żadnym przykładem trudno wchodzi do głowy i jakoś tak nie dociera do człowieka. U Ciebie mnóstwo przykładów z życia codziennego i Twój spokojny głos sprawiają, że wiedzę się chłonie natychmiast. :)

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe. Cieszę się każda chwila razem. Mimo że nie zawsze jest kolorowo, jestem zmęczona czy nie wyrabiam się, to staram się widzieć pozytywy😊

Chciałam tylko napisać, że wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedzą. Mimo że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło, ale czuję się już pewniej bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy! Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie :)

W szkoleniach najbardziej podoba mi się Twoje szybkie tempo, konkret i to, że gołym okiem widać że wiesz co mówisz, jesteś pewna siebie i swojej wiedzy. Miło jest patrzeć jak czujesz się w tym taka… swobodna, z żarcikiem i mrugnięciem oka co jakiś czas jako przerywnik. Widać, że to czym się z nami dzielisz to Twoja pasja i ‚konik’- to jest ekstra. I to daje mi super poczucie spokoju że jesteś właściwą osobą do słuchania i do podążania za Twoimi wskazówkami. Jesteś naprawdę bardzo profesjonalna. :)

Obejrzałam właśnie szkolenie. Jestem ogromnie zadowolona. :) Pierwszy raz mam aż 7 stron notatek.
Jestem pod wrażeniem Twojego uporządkowania i podzielnej uwagi! Widać, że kochasz to, co robisz, bo nawet "po czasie" zamiast szybko uciekać, jeszcze podawałaś kolejne przygody, bardzo to doceniam. Super, że są z życia wzięte, a Ty jesteś bardzo otwarta, miło się Ciebie słucha :) Na pewno będę wracać po kolejną wiedzę.

Jestem właśnie świeżo po obejrzeniu webinaru "Trudne emocje u dziecka" i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobał. Ogrom rzetelnej wiedzy, teoria jak i przykłady z życia wzięte. Czyli to co lubię najbardziej!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy. Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie.

Wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedza. Mimo, że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło ale czuję się już pewniej, bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe.

"Trudne emocje rodziców" - świetny kurs! Jeden z lepszych, naprawdę! 2,5h samych merytorycznych informacji, świetne wskazówki, przykłady. Doskonale motywujesz, aż się chce działać :)

Z okazji Twoich urodzin skorzystałam z promocji na kurs o złości rodziców. W końcu udało mi się przesłuchać. Jednak jak człowiek rozumie pewne mechanizmy, to życie wydaje się łatwiejsze. Bardzo Ci dziękuję, przewartościowałam kilka rzeczy, przemyślałam i uzbrojona w wiedzę pędzę dalej! :)

Tak się cieszę, że trafiłam do Ciebie. Dziękujemy razem z mężem za wszystko co robisz. Dajesz nam wsparcie i narzędzia do budowania fajnych relacji z naszymi dziećmi. Zaczęliśmy w zeszłym roku szkoleniem „Moje dziecko mnie nie słucha”, które otworzyło nam oczy. Dzięki szkoleniu „Młodsze rodzeństwo w drodze” przygotowaliśmy synka na pojawienie się młodszej siostry. Obecnie jesteśmy po pakiecie szkoleń o emocjach. Jeszcze sporo pracy przed nami, ale cieszę się, że jesteśmy bardziej świadomymi rodzicami i przede wszystkim wyrwaliśmy się z dawnych schematów, w których sami byliśmy wychowywani.