O smoczku i odsmoczkowaniu

O smoczku można by mówić i pisać na okrągło. 🙂 To temat, który zawsze będzie interesował rodziców, dlatego wraz z logopedą Agatą Szupke postanowiłyśmy stworzyć ten wpis – tak zwaną pigułkę. Sięgnij po nią, jeśli nadal nie wszystko wiesz o smoczku lub nie masz już pomysłu jak pozbyć się smoczka z Waszego życia.

 

Dominika: Agata, zacznijmy od tego czy ten smoczek jest naprawdę taki zły jakim go malują? Czy jeśli jednak używamy go z głową to jest to ok?

Agata: Aby używać smoczka świadomie, trzeba znać umiar i mieć 'otwartą głowę’. Trzeba wiedzieć, kiedy go odstawić. To naprawdę ważne. Jeśli zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie długotrwałe ssanie smoczka, a także mamy świadomość, że jest on tylko na chwilę, to okej. Jednak pamiętajmy, że smoczek ma zdecydowanie więcej wad niż zalet, ALE te zalety jednak są! Np. w sytuacjach, w których smoczek wprowadza się celowo. Podanie go dzieciom urodzonym przedwcześnie lub z dodatkowymi obciążeniami (np. problemami z oddychaniem) pozytywnie wpływa na zwiększenie ich komfortu i poprawę samoregulacji. Dlatego na oddziałach neonatologicznych, razem z lekarzami, pracują też logopedzi i terapeuci karmienia. Smoczek znacząco wpływa na pracę mięśni w obrębie jamy ustnej, dzięki czemu wcześniaki karmione sondą donosową, szybciej mogą przejść na karmienie piersią lub butelką.

 

Dominika: Wymienisz jeszcze jakieś zalety smoczka?

Agata: Pewnie! Zadaniem smoczka jest przede wszystkim zaspokojenie silnej potrzeby ssania dziecka. Niemal wszystkie dzieci mają potrzebę ssania nieodżywczego, to znaczy takiego, które nie jest związane z zaspokajaniem głodu. Niektórzy neurologopedzi uważają, że niedostateczne zaspokojenie tego instynktu, powoduje wzmożone napięcie mięśni wokół stawów skroniowo-żuchwowych. Wyczytałam również, że może zmniejszać ryzyko śmierci łóżeczkowej. Trudno jest mi odnieść się do tych informacji. Tych pozytywnych aspektów smoczka kilka by się znalazło, ale ograniczmy się do tego, co napisałam. Dopowiem na pewno, że .smoczek pełni funkcję terapeutyczną i niejako zastępuje dziecku mamę, daje poczucie bezpieczeństwa, zaspokaja tę wyżej wspomnianą potrzebę ssania. Pozwala regulować emocje, odwrażliwia buzię.

 

Dominika: Mamy czasami pytają co jest lepsze: kciuk czy smoczek?

Agata: Kciuk to najgorsza z opcji. Kciuk jest twardy – ssanie go zwiększa ryzyko deformacji podniebienia, dziąseł, no i zębów, jeśli są już wyrżnięte. Kciuk jest zawsze przy dziecku. Kciuka nie wysterylizujesz, a smoczek owszem. No i najważniejsze – “odkciukowanie” to zdecydowanie trudniejsza sprawa niż odsmoczkowanie. Także zdecydowanie lepiej, aby dziecko ssało smoczek niż kciuk.

 

Dominika: Jeśli już kupujemy smoczek to jaki kształt/rodzaj smoczka wybrać? Który z nich jest najbezpieczniejszy?

Agata: Wybierając smoczek, musimy kierować się dosłownie wszystkim. Najlepiej, aby miał jak najmniej zakamarków i trudno dostępnych do mycia miejsc. Zdecydowanie lepiej, aby końcówka była silikonowa. Te bardzo popularne ostatnio – kauczukowe – są za miękkie. I to nie jest zaleta. Zbyt miękki smoczek nie pozwala na prawidłową pracę mięśni znajdujących się w obrębie ust, oraz uniemożliwia prawidłowe układanie ust do efektywnego ssania i pobierania pokarmu. Silikonowe smoczki są twardsze, ale też trwalsze, bardziej odporne na rozciąganie i rozmaczanie pod wpływem śliny.

Dobrze, aby smoczek był oznaczony jako dynamiczny, bo to znaczy, że podczas ssania, zachowuje się jak brodawka piersiowa – rozciąga się i kurczy. Należy też zwrócić uwagę na wielkość smoczka. Wcale nie oznaczenie wieku, a wielkość samego gadżetu jest kluczowa. Smoczek nie powinien być ani za duży (niestety te kauczukowe często właśnie takie są), ponieważ dziecko może się nim zwyczajnie zadławić, ani za mały, bo będzie wypadał, a przy tym nie spełniał swojej funkcji. Kształt to również ważna sprawa. Prawdopodobnie każdy logopeda, ortodonta i terapeuta karmienia powie, że najlepszy jest smoczek anatomiczny, to znaczy taki, którego końcówka przypomina brodawkę sutkową w trakcie ssania. Weźmy jednak pod uwagę, że piersi, brodawki, sutki – są różne. Jedne wąskie, drugie szerokie. Jedne wklęsłe, drugie wypukłe. Jedne krótkie, drugie długie. Mogłabym tak do jutra. Wszystkie z nich zachowują się niemal tak samo podczas ssania – dostosowują się do buzi dziecka. Podobnie jest ze smoczkami – one też są różne. Ważne jest, aby końcówka takiego smoczka była ścięta, szeroka u podstawy a główka okrągła z góry. Podczas ssania piersi, język spłaszcza brodawkę od dołu, co przypomina efekt “ściętej” końcówki smoczka. Od strony podniebienia – od góry – część brodawki pozostaje niezmieniona, stąd propozycja zaokrąglonej końcówki.

 

Dominika: Realny wpływ smoczka na rozwój mowy – czy naprawdę smoczek robi tyle szkody?

Agata: Prawdą jest, że dziecko, które większość czasu ma w buzi smoczek, niechętnie komunikuje się z otoczeniem, bo nie ma jak.

Zbyt długie ssanie smoczka, może utrwalić u dziecka infantylny sposób połykania. Infantylny, tzn. przód – tył. Język unieruchomiony przez smoczek, nie ma możliwości podnieść się ku podniebieniu. Nie ma szans na pełną sprawność, która umożliwi mu przenoszenie pokarmu w celu rozdrobnienia go, przeżucia i połknięcia. Niemowlęcy sposób połykania bardzo często przyczynia się też do powstawania seplenienia międzyzębowego, tj. międzyzębowej realizacji głosek s, z, c, dz, sz, ż, cz, dż.

Prawidłowa wymowa nie jest możliwa bez odpowiednio pracujących artykulatorów (języka, warg, żuchwy, podniebienia miękkiego i twardego). Niestety, zbyt często i zbyt długo ssany smoczek, niekorzystnie wpływa na napięcie i sprawność mięśni twarzy. Zmniejszone napięcie mięśni ust i obniżona sprawność języka powoduje, że dziecko nie jest w stanie wymawiać niektórych głosek właściwie. Niskie napięcie mięśni ust objawia się bardzo często tym, że dziecko permanentnie trzyma otwartą buzię, a więc uczy się też wdychać powietrze ustami, zamiast nosem. Nawykowe oddychanie torem ustnym powoduje częste infekcje górnych dróg oddechowych, bo powietrze, które dostaje się do płuc przez usta, nie jest ani nawilżone, ani oczyszczone, ani ogrzane.

Długotrwałe ssanie smoczka może też przyczyniać się do powstawania wad zgryzu. Należą do nich np. zgryz otwarty. Prawidłowy zgryz jest wtedy, gdy zęby górne stykają się z zębami dolnymi podczas ich zwarcia i delikatnie na nie zachodzą. Można powiedzieć, że dolne zęby są podporą dla górnych. W zgryzie otwartym, pomiędzy zębami powstaje szpara. Często zmianie ulegają też rysy twarzy.

 

Dominika: Kiedy wg logopedów najpóźniej odsmoczkować dziecko, aby nie zrobić mu krzywdy w dalszym rozwoju?

Agata: Trudno powiedzieć, kiedy najlepiej odsmoczkować dziecko. Logopedzi nie są zgodni w tym temacie. Wg mnie najrozsądniej jest ograniczyć smoczek po szóstym miesiącu życia, gdy rozpoczynamy rozszerzać dietę dziecka. Warto zastępować go wtedy gryzakami o różnej fakturze i kształcie, a smoczek zostawiać na wyjątkowe sytuacje, np. na noc, wizyty u lekarza, itd.. Dobrze, aby dziecko roczne nie używało już smoczka, ze względu na fakt wyrzynających się zębów i potencjalnych problemów, które smoczek może wywołać. Jestem natomiast ciekawa Twojej opinii w tym temacie. Jak przedstawiłabyś smoczek, z perspektywy psychologa?

 

Dominika: Bardzo chętnie podzielę się swoją wiedzą w tym obszarze, jednak zanim do tego przejdę to chciałabym zwrócić rodzicom czytającym ten tekst na to czy smoczek jest faktycznie potrzebny Waszemu dziecku. Dlaczego? Ponieważ bardzo często spotykam się z sytuacją, w której smoczek potrzebny jest bardziej rodzicowi niż dziecku – mówię tu o sytuacjach, w których nasze dziecko jęczy, płacze, krzyczy – wówczas rodzice wtykają dziecku szybko smoczek do buzi, żeby przestało jęczeć, płakać, krzyczeć… a tak naprawdę dziecko chciało po prostu coś powiedzieć, dać znać rodzicowi o jakiejś niezaspokojonej potrzebie, o jakimś dyskomforcie który odczuwa (mokra pieluszka czy podwinięty kocyk, który uwiera). Dziecko NIE POTRZEBOWAŁO, ŻEBY GO UCISZAĆ I „ZAMYKAĆ”. Rodzice często robią to z obawy przed konfrontacją z emocjami dziecka, ze strachu przed tym, że nie wiedzą o co chodzi dziecku, że inni ludzie pomyślą, że mama nie umie zająć się dzieckiem, bo ono płacze albo zwyczajnie z potrzeby spokoju oraz ciszy… i wtykają mu ten smoczek bez sensu.

Agata: Otóż to. Smoczek to gadżet, który w wielu przypadkach potrzebny jest nie samemu dziecku, ale jego rodzicom. A podawanie smoczka bez umiaru, zwłaszcza w niektórych sytuacjach i o pewnych porach dnia, może zapędzić rodziców w tzw. kozi róg.

 

Dominika: Przy temacie smoczka muszę poruszyć temat przesypiania nocy, na których tak bardzo rodzicom zależy. Jeśli dziecko używa smoczka to nie będzie spało ciągiem kilkunastu godzin. Dzieje się tak dlatego, że dziecko nie umie samodzielnie zasypiać, potrzebuje do tego właśnie smoczka. To się wiąże z tym, że kiedy przebudzi się w nocy, bo wypadł mu smoczek, to dziecko nie umie samo z powrotem zasnąć, potrzebuje do tego smoczka, więc się wybudza, woła mamę/tatę i tak wiele razy… Także jeśli marzy Wam się sytuacja, w której Wasze dziecko będzie przesypiało całe noce, to należy zacząć od pożegnania smoczka i nauczenia dziecka samodzielnego zasypiania, bez żadnych wspomagaczy.

Agata: Nie da się ukryć – rodzice, zwłaszcza młodzi stażem, marzą o tym, by ich dziecko spało jak najlepiej. A to wszystko dlatego, że sami chcą się wyspać. Zaspokojone potrzeby rodziców są równie istotne, jak zaspokojone potrzeby dziecka. Nie bez powodu mówi się, że szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko. Jeśli już jednak daliśmy dziecku smoczek i chcemy mu go zabrać, to jak powinien wyglądać proces odsmoczkowania? Co warto o nim wiedzieć?

 

Dominika: Zanim zabierzemy się za odsmoczkowanie, to polecam:

– wybrać moment w życiu, w którym nic się nie dzieje, żadnych zmian czy stresujących sytuacji
– wprowadzić alternatywną opcję „obiektu uspokajającego” , np. jakaś przytulanka, jakaś zabawka…. coś co pozwoli dziecku się wyciszyć i da poczucie bezpieczeństwa zamiast smoczka. Należy jednak zrobić to jakiś czas przed odsmoczkowaniem, żeby dziecko zdążyło „nawiązać relację” z nowym przedmiotem

– następnie w stresujących sytuacjach zamiast automatycznie podrzucać dziecku smoczek, dawać mu np. tą przytulankę oraz samemu przytulać
– zredukować liczbę smoczków w domu do jednego
– postarać się, aby smoczek nie był dostępny na wyciągnięcie ręki, bo wtedy dziecko bierze go do buzi nawet jak go nie potrzebuje
– stopniowo zmniejszać liczbę sytuacji, w których dajemy smoczek, a najlepiej staramy się zostawić smoczek tylko do snu

 

Kiedy już dojdziemy do sytuacji, w której smoczek nie towarzyszy nam non stop, a jest pomocą tylko w wyjątkowych sytuacjach lub przy zasypianiu, wtedy polecam którąś z 3 metod:

– mówimy, że smoczek się zgubił, możemy go nawet wspólnie szukać, ale finalnie go oczywiście nie znajdujemy
– ucinamy końcówkę smoczka, wówczas dziecko nie może ssać tak jak do tej pory i samo odpuszcza
– wspólnie z dzieckiem przechodzimy wielkie wydarzenie jakim jest ”bycie dużym chłopcem/dziewczynką”, dziecko żegna się ze smoczkiem i samo go wyrzuca – dobrze jest zabrać go potem z kosza, aby nie kusiło do wyjęcia go z powrotem można powiedzieć, że przyjechała śmieciara i już zabrała
Pomysłów w internecie jest oczywiście o wiele więcej, ale ja bym nie szła w kombinowanie i wymyślanie opcji z kosmosu. Niezależnie od tego, którą metodę wybierzemy, musimy być zdecydowani na ten krok, aby w chwili desperacji nie odpuścić i dać smoczek z powrotem albo pójść do sklepu kupić nowy – wtedy robimy dziecku zamieszanie w głowie i sami wychodzimy na „wariatów” – nie było, nagle jest!

Trzeba się również przygotować, że może być różnie – niektóre dzieci żegnają się ze smoczkiem bezboleśnie (choć wydaje nam się to nierealne) a niektóre przeżywają bardzo. Ja jestem zwolenniczką doprowadzenia sprawy do końca i pożegnania się z tym smoczkiem raz na zawsze. Im wcześniej to zrobimy tym lepiej i raczej łatwiej. Warto mieć z tyłu głowy, że robimy to dla dobra dziecka, a sposobów na uspokojenie i poczucie bezpieczeństwa jest cała masa, głównie wsparcie i miłość rodzica – tego nic nie zastąpi.

Agata: Tak, konsekwencja to klucz do sukcesu. 😉

Opinie

Na co dzień korzystam z ogromu wiedzy, jaki Pani Dominika przekazuje w mediach społecznościowych i swoim blogu. W sytuacji kryzysowej skorzystałam z telekonsultacji, w trakcie której dostałam konkretne porady wsparte szeroką wiedzą w zakresie psychologii dziecięcej. Polecam z całego serca!

Pani Dominika jest dla mnie ogromnym wsparciem na mojej macierzyńskiej drodze. Niemal każdego dnia czerpię z ogromu wiedzy przekazywanej za pośrednictwem mediów społecznościowych. W trudniejszym momencie skorzystałam z konsultacji indywidualnych, podczas których pani Dominika z dużym zaangażowaniem udzieliła porady i wsparcia.

Pani Dominika to niezwykle ciepła, miła i sympatyczna osoba. Świetnie odnajduję się temacie emocji małych dzieci, bardzo Nam pomogła. Ma ogromną wiedzę na ten temat. Wytłumaczyła wszystko w bardzo prosty, zrozumiały dla Nas sposób popierając wszystko przykładami, które pozwoliły zobrazować nasz problem i to jak go naprawić. Pani Dominika bardzo profesjonalnie i indywidualnie podchodzi do każdego, szuka różnych sposobów rozwiązania problemu bardzo serdecznie polecamy!!!

Dominika to odpowiednia osoba na odpowiednim "stanowisku"! Zawsze można na nią liczyć, na jej niezawodne rady, wsparcie, zrozumienie, zaangażowanie oraz ogromną chęć pomocy w rozwiązywaniu problemów. Korzystaliśmy z konsultacji przez Skype oraz e-mailowo. Polecam każdemu rodzicowi również szkolenia online autorstwa Dominiki, nie ma takiej ceny, której nie dałoby się za tak profesjonalne wsparcie i wiedzę.

Pani Dominika jest bardzo ciepłą i miłą osobą, z którą bardzo przyjemnie się rozmawia. Dodatkowo posiada dużą I fachową wiedzę na temat rozwoju dzieci, ich emocji, zachowań. Konkretne rady z przykładami jak sobie radzić w trudnych sytuacjach - to jest to czego oczekiwałam. Polecam serdecznie panią Dominikę!

Ogromna wiedza o małych ludziach. Wszystko dokładnie opisane, wyjaśnione. Widać bardzo duże zaangażowanie. Poza tym pani Dominika to pełna empatii i bardzo sympatyczna osoba. Ja się od Pani Dominiki bardzo dużo nauczyłam i polecam wszystkim :)

Bardzo polecam Panią Dominikę. Wspaniała osoba, która w bardzo przyjazny i profesjonalny sposób podchodzi do tematu, pomaga rozwiać wątpliwości i rozwiązać problemy. Wszystko spokojnie i dokładnie tłumaczy, zawsze odpowiada na pytania. Korzystałam z usług Pani Dominiki już kilka razy i jeśli będzie taka potrzeba to z pewnością zgłoszę się do niej ponownie.

To co mi dały te szkolenia, to taki wewnętrzny spokój … poczucie, że mimo trudności dam radę. Myślałam, że rozumiem moje dziecko, ale teraz wiem, że rozumiem go bardziej i mam wrażenie, że mogę stać się lepszą mamą. Doszłam jednak do wniosku, że nie mogę Cię oglądać wieczorem, bo później za dużo mi w głowie wiruje i spać nie mogę, tylko zapisuję to co najważniejsze w moim szkoleniowym notatniku. Także byłam niewyspana przez kilka ostatnich dni :), ale za to jestem doedukowana! Jeszcze raz ogromne dzięki za te szkolenia, za świetną atmosferę, umiejętność trafiania do ludzi, przykłady i wsparcie w rodzicielstwie.

Twój sposób przekazywania wiedzy jest rewelacyjny – wiele z tych informacji czytałam w poradnikach albo jeszcze pamiętam ze studiów, ale sucha teoria niepoparta żadnym przykładem trudno wchodzi do głowy i jakoś tak nie dociera do człowieka. U Ciebie mnóstwo przykładów z życia codziennego i Twój spokojny głos sprawiają, że wiedzę się chłonie natychmiast. :)

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe. Cieszę się każda chwila razem. Mimo że nie zawsze jest kolorowo, jestem zmęczona czy nie wyrabiam się, to staram się widzieć pozytywy😊

Chciałam tylko napisać, że wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedzą. Mimo że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło, ale czuję się już pewniej bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy! Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie :)

W szkoleniach najbardziej podoba mi się Twoje szybkie tempo, konkret i to, że gołym okiem widać że wiesz co mówisz, jesteś pewna siebie i swojej wiedzy. Miło jest patrzeć jak czujesz się w tym taka… swobodna, z żarcikiem i mrugnięciem oka co jakiś czas jako przerywnik. Widać, że to czym się z nami dzielisz to Twoja pasja i ‚konik’- to jest ekstra. I to daje mi super poczucie spokoju że jesteś właściwą osobą do słuchania i do podążania za Twoimi wskazówkami. Jesteś naprawdę bardzo profesjonalna. :)

Obejrzałam właśnie szkolenie. Jestem ogromnie zadowolona. :) Pierwszy raz mam aż 7 stron notatek.
Jestem pod wrażeniem Twojego uporządkowania i podzielnej uwagi! Widać, że kochasz to, co robisz, bo nawet "po czasie" zamiast szybko uciekać, jeszcze podawałaś kolejne przygody, bardzo to doceniam. Super, że są z życia wzięte, a Ty jesteś bardzo otwarta, miło się Ciebie słucha :) Na pewno będę wracać po kolejną wiedzę.

Jestem właśnie świeżo po obejrzeniu webinaru "Trudne emocje u dziecka" i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobał. Ogrom rzetelnej wiedzy, teoria jak i przykłady z życia wzięte. Czyli to co lubię najbardziej!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy. Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie.

Wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedza. Mimo, że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło ale czuję się już pewniej, bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe.

"Trudne emocje rodziców" - świetny kurs! Jeden z lepszych, naprawdę! 2,5h samych merytorycznych informacji, świetne wskazówki, przykłady. Doskonale motywujesz, aż się chce działać :)

Z okazji Twoich urodzin skorzystałam z promocji na kurs o złości rodziców. W końcu udało mi się przesłuchać. Jednak jak człowiek rozumie pewne mechanizmy, to życie wydaje się łatwiejsze. Bardzo Ci dziękuję, przewartościowałam kilka rzeczy, przemyślałam i uzbrojona w wiedzę pędzę dalej! :)

Tak się cieszę, że trafiłam do Ciebie. Dziękujemy razem z mężem za wszystko co robisz. Dajesz nam wsparcie i narzędzia do budowania fajnych relacji z naszymi dziećmi. Zaczęliśmy w zeszłym roku szkoleniem „Moje dziecko mnie nie słucha”, które otworzyło nam oczy. Dzięki szkoleniu „Młodsze rodzeństwo w drodze” przygotowaliśmy synka na pojawienie się młodszej siostry. Obecnie jesteśmy po pakiecie szkoleń o emocjach. Jeszcze sporo pracy przed nami, ale cieszę się, że jesteśmy bardziej świadomymi rodzicami i przede wszystkim wyrwaliśmy się z dawnych schematów, w których sami byliśmy wychowywani.

O smoczku i odsmoczkowaniu

Ludzie mają wielką potrzebę doradzania. Serio! Potężną. Nie ma znaczenia komu radzą, kiedy zwracają uwagę i czy w ogóle znają się na temacie, by radzić (a rada zazwyczaj jest tym upierdliwsza, im mniej zna się autor). Ważne jest, by przekazać „swoją mądrość”. I teraz pal licho, jeśli rad udziela pani z Biedronki, czy przechodzień na przystanku „A gdzie czapeczka” ( czy tylko ja mam ochotę odpowiedzieć „w …” wiecie co?)

Gorzej, gdy takie pokusy nieustannie mają nasi bliscy, Ci, takie pokusy nieustannie mają nasi bliscy, Ci, z którymi żyjemy na co dzień. A rady te nie tylko są wypowiadane, ale i jest nacisk na egzekwowanie, podważanie decyzji , wzbudzanie poczucia winy, a gdy rodzica nie ma – łamanie ustalonych zasad w myśl idei „mama rządzi jak jest, a teraz ja”. Ciężko czasem się żyje w takim otoczeniu.

Jakiś czas temu, podczas rozmowy z Asią z AlaantkoweBLW na temat wspólnych działań w mediach społecznościowych, pojawił się właśnie temat tych tzw. „dobrych rad” otrzymywanych od osób z naszego otoczenia. Zastanawiałyśmy się jak to wygląda obecnie, oraz jak Mamy sobie z tym radzą. Alaaantkowe dziewczyny zaproponowały, że po prostu Was zapytamy – w formie posta, bo tak dzisiaj najprościej. Komentarze pojawiały się lawinowo. Sporo czasu zajęło mi, żeby je wszystkie przeczytać. Na szczęście wiele tematów się powtarzało, dzięki czemu całość dość jasno mi się wyklarowała.

Pierwotnie chciałam zebrać kilka wskazówek przydatnych w zmaganiach z tego typu sytuacjami. Jednak im dłużej się nad tym zastanawiałam, stwierdziłam, że to będzie trochę brzmiało jak kolejne „dobre rady”…a przecież macie ich już dość! Dlatego postanowiłam podejść do tematu od innej strony, od początku, nie od końca.

 

Gdzie jest początek walki z „dobrymi radami”?

 

Gdzie jest ten początek? Początek jest w Was. Mam tu na myśli między innymi Wasze poczucie własnej wartości, Waszą pewność siebie czy poziom samoregulacji emocji. Jak te rzeczy mają się do komentarzy osób z otoczenia? Otóż, jeśli macie dobrze ugruntowane odpowiednie poczucie własnej wartości, które dodatkowo jest wzmocnione wysoką pewnością siebie, to będzie Wam łatwiej. Napisałam to akurat w takiej kolejności, ponieważ możecie być pewne siebie w kontakcie z drugą osobą, ale wewnętrznie rozsypane nie mając fundamentu. Wówczas, po spotkaniu, podczas którego włożycie sporą energię w odparcie „ataku”,będzie Wam zwyczajnie źle i nie będziecie umiały sobie z tym poradzić. Pojawią się trudne emocje, które jeśli nie będą przez Was odpowiednio regulowane, wpłyną destrukcyjnie na Wasze samopoczucie, a ono w istocie przełoży się na zachowanie. Co więcej, te emocje będą „wisiały” w powietrzu, odczują je Wasze dzieci oraz mężowie, partnerzy. Finał finałów, okazuje się, że z pozoru nic nie znaczące teksty, odbijają się na całej rodzinie.

 

Dlaczego „dobre rady” tak bolą?

 

Zatem, jeśli „dobre rady” powodują pojawianie się trudnych emocji, to warto sobie zadać wtedy pytanie
„DLACZEGO aż tak mnie to dotyka?” czy po prostu „O co w tym wszystkim chodzi?”. Być może wtedy dotrzemy do ważnych dla nas informacji, które wiążą się właśnie z brakiem poczucia własnej wartości lub jego niskim poziomem, które dotyczą doświadczeń z dzieciństwa czy też relacji z bliskimi. Jeśli źródłem komentarzy nie jest rodzina, a na przykład inne Mamy, również warto się temu przyjrzeć – jak reagujemy w takich sytuacjach, czy się spinamy, stresujemy, czy to nas w jakiś sposób boli, oraz czy przypadkiem nie „dowalamy” sobie przez to jeszcze bardziej i czy nie czujemy się zwyczajnie gorsze. Jeśli macie w sobie silne przekonanie o swojej wartości, o tym jak chcecie wychowywać swoje dziecko, czy też o tym, że jesteście najlepszymi Mamami na świecie, to żaden komentarz drugiej osoby tego nie zmieni!

 

Czy konflikt z Mamą, Teściową musi być standardem?

 

Ważna jest także świadomość tego, iż to, że Waszym rodzicom lub teściom nie podoba się sposób w jaki wychowujecie swoje dziecko, to jest tylko i wyłącznie ICH PROBLEM. Jeśli Wasze Mamy nie mogą się pogodzić z tym, że wychowujecie tego małego człowieka wbrew ich zasadom, a do tego dołożony jest jeszcze komentarz „Nie tak Cię wychowałam”, to to jest tylko i wyłącznie PROBLEM WASZYCH MAM/TEŚCIOWYCH. To są dorosłe osoby. Owszem, przeżyły kilkadziesiąt lat, mają swoje ugruntowane przekonania, zasady – w końcu również wychowały swoje dzieci, jednak mądrość, którą posiadają, powinna im pozwolić na zrozumienie i akceptację pewnych rzeczy. Nawet jeśli nie są w stanie zrozumieć, to z szacunku do Was, wypadałoby przynajmniej zaakceptować. Jeśli się obrażają, bo nie chcecie robić tak, jak one uważają – trudno. Może niedługo się „ODbrażą”. To nie jest absolutnie powód do tego, żebyście Wy brały to na siebie, żebyście z jakiegoś powodu czuły się winne. Dlatego, że wtedy odbieracie sobie energię. Kierujecie ją nie tam, gdzie trzeba. To WASZE DZIECKO JEST NAJWAŻNIEJSZE i ono potrzebuje Waszej energii, a nie ten, umówmy się – nieuzasadniony – konflikt.

 

Co z tym fochem?

 

Część z Was próbuje walczyć. Jest to zrozumiałe, jednak bardzo często jest to przysłowiowe „kopanie się z koniem”. Nie znaczy to oczywiście, że trzeba odpuścić. Warto dawać wskazówki co do alternatyw słodyczy czy grających i świecących zabawek. Warto próbować uświadamiać, że miłość wnukom można okazywać na milion sposobów, niekoniecznie dając lizaka, jajko niespodziankę czy badziewną zabawkę, w dodatku za Waszymi plecami. Być może będzie potrzebna bardziej konkretna i niestety trudna rozmowa? Która niesie w sobie ryzyko focha… Jeśli jednak tego focha się boimy, to znowu -warto zadać sobie pytanie „Co jest dla mnie ważniejsze?”. Każdy chciałby mieć dobre relacje z rodzicami i teściami, jednak kiedy w grę wchodzi dobro naszego dziecka… kiedy w grę wchodzi nasz wysiłek włożony w wychowanie, który jest później niweczony… Może warto zaryzykować tego focha?

 

Dlaczego Mama Mamie wilkiem?

 

Jeśli zdarza się, że „dobre rady” wypływają od innych Mam, musicie pamiętać o tym, że osoby, które w ten sposób komentują – mają problem. To są osoby, które biorą udział w jakimś dziwnym wyścigu, które próbują coś udowodnić, coś pokazać. Takie zachowanie ma swoje drugie dno. Bo jeśli ja znam swoją wartość, jestem pewna siebie, tego co robię, jak żyję – to po co miałabym zachowywać się w ten sposób? Nie jest mi do niczego potrzebne udowadnianie czegokolwiek komukolwiek. Nie mam również prawa nikogo oceniać, krytykować za to, że wychowuje swoje dziecko inaczej niż ja. Dlatego tego nie robię.

 

A na koniec znowu początek…

 

Wiecie już dlaczego napisałam, że początek jest w Was?  Bo kluczowe jest Wasze podejście do „dobrych rad”, a to podejście wynika m.in. z poczucia własnej wartości, pewności siebie i samoregulacji. To jest Wasza „broń”! Nawet jeśli „dobre rady” Was nie bolą, a zwyczajnie wkurzają, to mając odpowiednie podejście, możecie sobie tą złość i frustrację fajnie wyregulować w takich sytuacjach. Szkoda nerwów, serio!

 

Dobre rady do walki z „dobrymi radami”.

 

No dobrze, to na koniec może jednak podam Wam kilka przykładowych odpowiedzi dla tych „pomocnych” dusz:

  • „Nie noś, bo już nigdy nie zaznasz spokoju” – odpowiedź „Poradzę sobie.”
  • „Na pewno masz dobry pokarm?” – odpowiedź „Tak, dziękuję za troskę.”
  • „Czemu nie dasz mu wody? Mleko raczej nie wystarcza” – odpowiedź „Wystarcza.”
  • „Powinien dostać po pupie za takie zachowanie” – odpowiedź „Nie stosuję przemocy.”
  • „Za moich czasów było inaczej” – odpowiedź „Czasy się zmieniły.”
  • „Bez słodyczy nie ma dzieciństwa” – odpowiedź „Z tego co widzę jest szczęśliwym dzieckiem.”

 

Zasadniczo chodzi o to, aby te odpowiedzi były jak najkrótsze.
Nie dajcie się wciągnąć w tę przepychankę, w tę grę. W Waszych komentarzach wspominałyście o wyczerpaniu, o tym, że Was to zjada od środka -dlatego nie wchodźcie w to. Ucinajcie krótko, a czasami nawet milczeniem – to też jest odpowiedź  Jeśli sytuacja będzie się przedłużać to wtedy warto powiedzieć „Być może masz rację. Możemy zmienić temat?”.

Mam nadzieję, że moje podejście do tego tematu od strony psychologicznej będzie dla Was pomocne.

Zadbajcie o siebie, proszę 🙂

 
 
 O dawaniu ”dobrych rad” wspominałam również na spotkaniu na żywo w tym nagraniu. Zachęcam do obejrzenia tego nagrania.

Opinie

Na co dzień korzystam z ogromu wiedzy, jaki Pani Dominika przekazuje w mediach społecznościowych i swoim blogu. W sytuacji kryzysowej skorzystałam z telekonsultacji, w trakcie której dostałam konkretne porady wsparte szeroką wiedzą w zakresie psychologii dziecięcej. Polecam z całego serca!

Pani Dominika jest dla mnie ogromnym wsparciem na mojej macierzyńskiej drodze. Niemal każdego dnia czerpię z ogromu wiedzy przekazywanej za pośrednictwem mediów społecznościowych. W trudniejszym momencie skorzystałam z konsultacji indywidualnych, podczas których pani Dominika z dużym zaangażowaniem udzieliła porady i wsparcia.

Pani Dominika to niezwykle ciepła, miła i sympatyczna osoba. Świetnie odnajduję się temacie emocji małych dzieci, bardzo Nam pomogła. Ma ogromną wiedzę na ten temat. Wytłumaczyła wszystko w bardzo prosty, zrozumiały dla Nas sposób popierając wszystko przykładami, które pozwoliły zobrazować nasz problem i to jak go naprawić. Pani Dominika bardzo profesjonalnie i indywidualnie podchodzi do każdego, szuka różnych sposobów rozwiązania problemu bardzo serdecznie polecamy!!!

Dominika to odpowiednia osoba na odpowiednim "stanowisku"! Zawsze można na nią liczyć, na jej niezawodne rady, wsparcie, zrozumienie, zaangażowanie oraz ogromną chęć pomocy w rozwiązywaniu problemów. Korzystaliśmy z konsultacji przez Skype oraz e-mailowo. Polecam każdemu rodzicowi również szkolenia online autorstwa Dominiki, nie ma takiej ceny, której nie dałoby się za tak profesjonalne wsparcie i wiedzę.

Pani Dominika jest bardzo ciepłą i miłą osobą, z którą bardzo przyjemnie się rozmawia. Dodatkowo posiada dużą I fachową wiedzę na temat rozwoju dzieci, ich emocji, zachowań. Konkretne rady z przykładami jak sobie radzić w trudnych sytuacjach - to jest to czego oczekiwałam. Polecam serdecznie panią Dominikę!

Ogromna wiedza o małych ludziach. Wszystko dokładnie opisane, wyjaśnione. Widać bardzo duże zaangażowanie. Poza tym pani Dominika to pełna empatii i bardzo sympatyczna osoba. Ja się od Pani Dominiki bardzo dużo nauczyłam i polecam wszystkim :)

Bardzo polecam Panią Dominikę. Wspaniała osoba, która w bardzo przyjazny i profesjonalny sposób podchodzi do tematu, pomaga rozwiać wątpliwości i rozwiązać problemy. Wszystko spokojnie i dokładnie tłumaczy, zawsze odpowiada na pytania. Korzystałam z usług Pani Dominiki już kilka razy i jeśli będzie taka potrzeba to z pewnością zgłoszę się do niej ponownie.

To co mi dały te szkolenia, to taki wewnętrzny spokój … poczucie, że mimo trudności dam radę. Myślałam, że rozumiem moje dziecko, ale teraz wiem, że rozumiem go bardziej i mam wrażenie, że mogę stać się lepszą mamą. Doszłam jednak do wniosku, że nie mogę Cię oglądać wieczorem, bo później za dużo mi w głowie wiruje i spać nie mogę, tylko zapisuję to co najważniejsze w moim szkoleniowym notatniku. Także byłam niewyspana przez kilka ostatnich dni :), ale za to jestem doedukowana! Jeszcze raz ogromne dzięki za te szkolenia, za świetną atmosferę, umiejętność trafiania do ludzi, przykłady i wsparcie w rodzicielstwie.

Twój sposób przekazywania wiedzy jest rewelacyjny – wiele z tych informacji czytałam w poradnikach albo jeszcze pamiętam ze studiów, ale sucha teoria niepoparta żadnym przykładem trudno wchodzi do głowy i jakoś tak nie dociera do człowieka. U Ciebie mnóstwo przykładów z życia codziennego i Twój spokojny głos sprawiają, że wiedzę się chłonie natychmiast. :)

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe. Cieszę się każda chwila razem. Mimo że nie zawsze jest kolorowo, jestem zmęczona czy nie wyrabiam się, to staram się widzieć pozytywy😊

Chciałam tylko napisać, że wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedzą. Mimo że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło, ale czuję się już pewniej bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy! Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie :)

W szkoleniach najbardziej podoba mi się Twoje szybkie tempo, konkret i to, że gołym okiem widać że wiesz co mówisz, jesteś pewna siebie i swojej wiedzy. Miło jest patrzeć jak czujesz się w tym taka… swobodna, z żarcikiem i mrugnięciem oka co jakiś czas jako przerywnik. Widać, że to czym się z nami dzielisz to Twoja pasja i ‚konik’- to jest ekstra. I to daje mi super poczucie spokoju że jesteś właściwą osobą do słuchania i do podążania za Twoimi wskazówkami. Jesteś naprawdę bardzo profesjonalna. :)

Obejrzałam właśnie szkolenie. Jestem ogromnie zadowolona. :) Pierwszy raz mam aż 7 stron notatek.
Jestem pod wrażeniem Twojego uporządkowania i podzielnej uwagi! Widać, że kochasz to, co robisz, bo nawet "po czasie" zamiast szybko uciekać, jeszcze podawałaś kolejne przygody, bardzo to doceniam. Super, że są z życia wzięte, a Ty jesteś bardzo otwarta, miło się Ciebie słucha :) Na pewno będę wracać po kolejną wiedzę.

Jestem właśnie świeżo po obejrzeniu webinaru "Trudne emocje u dziecka" i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobał. Ogrom rzetelnej wiedzy, teoria jak i przykłady z życia wzięte. Czyli to co lubię najbardziej!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy. Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie.

Wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedza. Mimo, że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło ale czuję się już pewniej, bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe.

"Trudne emocje rodziców" - świetny kurs! Jeden z lepszych, naprawdę! 2,5h samych merytorycznych informacji, świetne wskazówki, przykłady. Doskonale motywujesz, aż się chce działać :)

Z okazji Twoich urodzin skorzystałam z promocji na kurs o złości rodziców. W końcu udało mi się przesłuchać. Jednak jak człowiek rozumie pewne mechanizmy, to życie wydaje się łatwiejsze. Bardzo Ci dziękuję, przewartościowałam kilka rzeczy, przemyślałam i uzbrojona w wiedzę pędzę dalej! :)

Tak się cieszę, że trafiłam do Ciebie. Dziękujemy razem z mężem za wszystko co robisz. Dajesz nam wsparcie i narzędzia do budowania fajnych relacji z naszymi dziećmi. Zaczęliśmy w zeszłym roku szkoleniem „Moje dziecko mnie nie słucha”, które otworzyło nam oczy. Dzięki szkoleniu „Młodsze rodzeństwo w drodze” przygotowaliśmy synka na pojawienie się młodszej siostry. Obecnie jesteśmy po pakiecie szkoleń o emocjach. Jeszcze sporo pracy przed nami, ale cieszę się, że jesteśmy bardziej świadomymi rodzicami i przede wszystkim wyrwaliśmy się z dawnych schematów, w których sami byliśmy wychowywani.

Jak sobie poradzić z ”dobrymi radami” bliskich osób?

Jakiś czas temu poprosiłam ponownie o rozmowę Agatę Szupke, ponieważ jej wiedza i doświadczenie logopedy są nieocenione.  Poruszyłyśmy temat, o który bardzo proszą Mamy, a mianowicie wsparcie w rozwoju mowy naszego dziecka. Zatem, zacznijmy od pierwszych miesięcy życia – jak stymulować rozwój mowy już w okresie niemowlęcym? Czy w ogóle jest taka potrzeba?

 

Agata: Potrzeba komunikacji z dzieckiem rozpoczyna się od pierwszego wspólnego dnia. Od pierwszych chwil, stajemy się dla niego najważniejszymi, dającymi poczucie bezpieczeństwa, harmonii osobami. Tę harmonię dajemy dziecku nie tylko zaspokajając potrzebę głodu, przytulając, ale również mówiąc do niego. Każda mama, mniej lub bardziej świadomie, oddziałuje na proces powstawania mowy swojego dziecka. Stymulowanie tego procesu jest niezwykle ważne, bo to w jaki sposób zwracamy się do dziecka, a także to jak często do niego mówimy stanowi jeden z głównych czynników determinujących poznawanie i nabywanie umiejętności mówienia.

 

My – rodzice, powinniśmy zwracać się do niemowlaka możliwie jak najczęściej, wykorzystując do tego czynności, które wykonujemy w ciągu dnia. Opowiadajmy o tym, co robimy w danej chwili.

Przykład nr 1: Robię obiad. Gotuję makaron. Makaron jest żółty i twardy, dotknij. Za chwilę przygotuję sos. Jestem już głodna.

Przykład nr 2: Sprzątam w pokoju. Składam pranie. Wkładam ubrania do szafy. Spójrz, jaka kolorowa bluzka. Teraz idę do toalety. Zaraz wracam.

 

Logopedzi pieszczotliwie nazywają to „kąpielą słowną”. Kąpmy nasze dzieci w wypowiedziach wyraźnych, czytelnych. Unikajmy miliona pieszczotliwych sformułowań, zdrobnień. Nie pieśćmy się mówiąc do naszego dziecka, nie zmiękczajmy niepotrzebnie wyrazów, zamieniając celowo głoski. Zamiast spytać „Cio tutaj lobiś?”, zapytajmy: „Co tu robisz, skarbie?”.

Pokazujmy maluszkom książki, adekwatne do wieku. Zwracajmy uwagę naszego dziecka na detale, które znajdują się obok niego. Śpiewajmy piosenki i wygłupiajmy się! Strojenie min do dziecka to ćwiczenie praksji oralnej. Dziecko próbuje nas naśladować, kształtując w ten sposób umiejętność kontrolowania ruchów, jakie wykonuje jego buzia, w tym: język, wargi, szczęka dolna i podniebienie miękkie.

 

Dominika: Oj, muszę Ci przyznać, że zdrobnienia są bardzo powszechne! A później pojawia się problem, bo np. 4latek nie mówi wyraźnie, sam zdrabnia i zmiękcza. Trzeba być bardzo uważnym na to, bo zwracając się do maluchów np. „Cio tutaj lobiś?” później musimy niejako uczyć go od nowa poprawnej formy, co moim zdaniem jest już trudniejsze.

I ta „kąpiel słowna”! Pamiętam jak ja opowiadałam Miłoszowi dosłownie o wszystkim, od pierwszych tygodni życia. Aż moja Mama się dziwiła „Ty cały czas coś do niego mówisz!”  A ja mam wrażenie, że właśnie dzięki temu zaczął bardzo szybko mówić, o wiele wcześniej niż wskazywałyby normy.

No dobrze, przejdźmy dalej.  Mamy pytają również o to jak mówić, żeby dziecko rozumiało? Pewnie trzeba się po prostu dopasować do wieku i etapu rozwoju malucha, coś w rodzaju „dostrojenia się do dziecka”?

 

Agata: Przede wszystkim powinnyśmy wsłuchiwać się w dziecko. Powinniśmy obserwować je i prowokować do tego, by chciało z nami „rozmawiać”. Mówmy do niego tak, jak mówimy do męża, partnera, rodziców, koleżanek. Nie istnieje coś takiego jak „dostrajanie się do dziecka”, dopasowywanie mowy do wieku. Rodzic powinien uczyć takiej mowy, jakiej sam używa do kontaktu z innymi, dorosłymi ludźmi. Nasze dzieci uczą się mowy także wtedy, gdy wydaje nam się, że tak nie jest, bo są czymś zajęte. Na przykład wtedy, gdy bawią się, jedzą. Dzieci są rewelacyjnymi słuchaczami, obserwatorami. Kiedy maluch zaczyna mówić i nazywa niektóre rzeczy po swojemu, co jest absolutnie naturalne – rodzic powinien nazywać głośno przedmiot lub czynność, o którą chodzi dziecku.

 

Dziecko: Mama, am am!
Mama: Tak, mama je śniadanie.

Dziecko: muuu tam.
Mama: Tam jest krówka. Masz rację.

Dziecko: Ciuciu, ciuciu!
Mama: Chcesz się napić? Proszę (w tym momencie podajemy kubek lub butelkę).

Mama: Ile masz lat, kochanie?
Dziecko: Da!
Mama: Zgadza się – masz dwa latka.

 

Nie utrwalajmy określeń, które nie są prawidłowe. Nazewnictwo wymyślane przez dzieci może nas bawić, to zrozumiałe. Niemniej jednak, nie powinniśmy przejmować tych form od dzieci, zamieniając prawidłowe na te, którymi posługuje się maluch.

Poprzez powtarzanie tej samej treści, w poprawnej formie, uczymy, że dziecko musi popracować nad swoją mową. Dajemy znak, że wiemy o co chodzi i jednocześnie wysyłamy sygnał, że poprawna forma jest nieco inna. Nie nalegajmy, by dziecko powtarzało tę poprawną. Nie przerywajmy dziecku, nie wyręczajmy go w mówieniu. Budujmy w nim chęć komunikowania się z nami i innymi. Pamiętajmy, że ćwicząc rozwój ruchowy, motorykę małą i dużą, wpływamy także na rozwój mowy. Dlatego tak istotne we wspomaganiu i stymulowaniu mowy są wyliczanki: „Idzie kominiarz po drabinie, fiku miku już w kominie”.

 

Dominika: Myślę, że powyższe informacje są jednymi z najbardziej kluczowych – „Rodzic powinien uczyć takiej mowy, jakiej sam używa do kontaktu z innymi, dorosłymi ludźmi”. Pokrywa się to z tym, o czym wspomniałam w poprzednim akapicie – z tym, że my przecież chcemy, żeby nasze dziecko mówiło „normalnie”, a zatem takiej mowy używajmy, co byśmy nie musieli wykonywać dwa razy tej samej pracy.

Co się zmienia w kolejnym roku, w kolejnych latach? Jak pomóc dziecku ponad rocznemu czy dwuletniemu? Na co zwracać uwagę? Jakie ćwiczenia z nim wykonywać? Czy w ogóle jakieś ćwiczenia są konieczne na tym etapie?

 

Agata: Każde dziecko jest inne. Te słowa powtarzam jak mantrę. Rodzice często zbyt serio sugerują się normami rozwojowymi, zupełnie zapominając, że na rozwój dziecka wpływa milion czynników, w tym m.in. przebieg porodu i ciąży. Nie można zakładać, że każde maleństwo zacznie gaworzyć po przekroczeniu iluś miesięcy i mówić po pierwszych urodzinach. Oczywiście, normy zapisane są po coś. Sugerujemy się nimi, aby dawać rodzicom znać, co na obecnym etapie życia ich dziecka powinno się pojawić, co może cieszyć, a co niepokoić. Niemniej jednak, każdy przypadek dziecka, które ma jakiś problem z komunikacją, powinien być konsultowany z logopedą. Nie pomagajmy na własną rękę, nie próbujmy sami pomóc dziecku, jeśli nie wiemy od czego zacząć. Możemy wyrządzić mu w ten sposób krzywdę.

Dzieci zaczynają wydawać z siebie dźwięki bardzo wcześnie. Najpierw są to dźwięki przypadkowe, wydawane nieświadomie. Nazywamy je głużeniem. Głużą nawet dzieci głuche.
Proces ten zanika samoistnie i jest to naturalne. Po nim następuje etap gaworzenia. Gaworzenie to celowe naśladowanie dźwięków, powtarzanie sylab. U jednych dzieci pojawia się wcześniej, u drugich później, u trzecich nie pojawia się wcale. Według Prof dr hab. Jagody Cieszyńskiej, gaworzenie powinno pojawić się najpóźniej do 10 miesiąca życia.

 

Pierwsze wyrazy powinny pojawić się po roczku. Dwuletnie dziecko powinno mówić. Zacytuję część własnego wpisu, który polecam przeczytać: „Zdrowy dwulatek (sic!), u którego nie stwierdza się żadnych chorób, zaburzeń, wad anatomicznych, nie powinien mieć problemów z mową. Powinien łączyć wyrazy w wypowiedzi dwuwyrazowe, np. „mama daj”. Powinien prawidłowo wymawiać samogłoski, powinien mówić wyraźnie, zrozumiale dla wszystkich! Dwulatek wymawia PRAWIDŁOWO spółgłoski: p, b, m, t, d, n, l, k, g, f, w, ś, ź, ć, dź i wszystkie samogłoski.”

Tak zaczyna się mój wpis o tym, dlaczego niektóre dzieci zaczynają mówić później. Znajdziecie tam informacje o tym, co powinien dwulatek, co trzylatek. Co może wpływać na to, że dwulatek nie mówi.

 

Dominika: Myślę, że ten wpis powinny przeczytać szczególnie te osoby, których dziecko ma np. 2,5 roku, komunikuje się językiem znanym tylko sobie i rodzicom, prawie nie wypowiada wyrazów, a rodzice uważają, że ma jeszcze czas… Bardzo często się z tym spotykam. I ok, może faktycznie mieć jeszcze ten czas, ale równie dobrze może już go nie mieć. W mojej opinii wizyta u logopedy nigdy nie zaszkodzi, a bardzo często może pomóc.

A jak wsparcie rodzica w rozwoju mowy wygląda u dzieci na dalszym etapie, w wieku przedszkolnym?

 

Agata: Rodzic jest zawsze najważniejszy. To, czy czyta dziecku, czy opowiada historie, bajki, czy prowokuje do prowadzenia rozmów na jakikolwiek temat, zadając pytania, ma ogromne znaczenie. Przedszkolak bombardowany jest zewsząd wieloma bodźcami, jednak wsparcie i uwaga rodziców na tym etapie, są nadal nieocenione.

 

Dominika: Przy okazji takiego tematu jakim jest rozwój mowy, nie mogę nie zapytać o zaburzenia mowy… Wiem, że to kwestia indywidualna, że lepiej, aby logopeda ocenił sytuację osobiście na spotkaniu, ale na pewno są sygnały, znaki, które powinny zapalić nam czerwoną lampkę w głowie. Jak to zrobić, żeby nie przegapić czegoś kluczowego, żeby nie było za późno?

 

Agata: Wad wymowy, zaburzeń mowy, jest tak wiele, że naprawdę nie jestem w stanie ich wszystkich wymienić. Martwić powinien brak gaworzenia. Ciche dziecko nie zawsze oznacza „grzeczne dziecko” Dzieci, które nie gaworzą, mogą mieć problemy z przetwarzaniem informacji słuchowych.

Rodzic powinien także skontaktować się z logopedą, gdy dziecko:

– ssie wargę, policzek lub kciuk,
– nawykowo oddycha przez usta,
– ma ograniczone ruchy języka
– nadmiernie ślini się
– mówi niepłynnie, powtarza sylaby, przeciąga dźwięki mowy,
– wkłada język między zęby podczas każdej aktywności, np. zabawy, a także podczas mówienia,
– mówi bezdźwięcznie (tutaj wpis o tym, czym jest mowa bezdźwięczna)
– nie wypowiada spółgłoski [r] pod koniec 5 roku życia,
– permanentnie chrapie w nocy, pomimo drożnego nosa,
– mówi przez nos

 

Dominika: Czy są jakieś podstawowe ćwiczenia i zabawy, poprzez które możemy pomóc dziecku w sytuacji opóźnienia mowy? Pracując z nim w domu na co dzień, nie chodząc po specjalistach? Czy może jednak sami nie zrobimy tego nigdy dobrze?

 

Agata: Opóźnienia w rozwoju mowy zawsze mają swoje podłoże. Często wynikają z różnych przyczyn. Sugerowanie komukolwiek ćwiczeń na własną rękę, byłoby nieprofesjonalne. To, co w terapii jednego dziecka okazuje się trafne, w terapii drugiego może okazać się niewłaściwe. Dziecko, które ma problem z komunikacją powinno być prowadzone przez logopedę. Przytoczę tutaj jedną historię:

Pewna mama bardzo chciała, aby jej córka zaczęła wypowiadać „sz”, zamiast zastępować je głoską „ś”. Uznała, że to już czas i uczyła córkę na własną rękę, będąc pewną, że się udało. Rzeczywiście, dziewczynka nie mówiła już „siafa” (szafa) ani „siba”(szyba), ale głoska, która wg mamy była głoską [sz], była artykułowana nieprawidłowo. Język leżał płasko, nie brał udziału w artykulacji. A głoską [sz] było powietrze, które dziecko wypuszczało, przy zaciśniętych żabkach. Nieprawidłowa realizacja głoski, była utrwalona do tego stopnia, że wyprowadzenie dziecka z wadliwej wymowy, okazało się szalenie trudne i pracochłonne.

 

Ćwiczeniem, które możemy wykonywać na własną rękę, bez obaw, że zrobimy dziecku krzywdę to, np. dmuchanie baniek mydlanych. Czynność mówienia związana jest z prawidłowym oddychaniem. Dmuchając, chuchając (np. w celu ogrzania rąk) wykonujemy ćwiczenia oddechowe. Wspierajmy prawidłowy rozwój mowy, poprzez podawanie dziecku pokarmów twardych, które angażują mięśnie do pracy. Pozwalajmy dziecku pić ze słomki. Wykonujmy proste ćwiczenia narządów artykulacyjnych, np. strojąc miny do lustra, oblizując brudne po posiłku usta. Parskajmy, kląskajmy, cmokajmy – wysyłajmy sobie buziaki. Wszystkie czynności, które w jakimkolwiek stopniu angażują narządy mowy i mięśnie twarzy do pracy, stanowią podstawę prawidłowego rozwoju mowy.

Artykuły o podobnej tematyce, które mogą Cię zaciekawić i pogłębić temat:

O smoczku i odsmoczkowaniu

Opinie

Na co dzień korzystam z ogromu wiedzy, jaki Pani Dominika przekazuje w mediach społecznościowych i swoim blogu. W sytuacji kryzysowej skorzystałam z telekonsultacji, w trakcie której dostałam konkretne porady wsparte szeroką wiedzą w zakresie psychologii dziecięcej. Polecam z całego serca!

Pani Dominika jest dla mnie ogromnym wsparciem na mojej macierzyńskiej drodze. Niemal każdego dnia czerpię z ogromu wiedzy przekazywanej za pośrednictwem mediów społecznościowych. W trudniejszym momencie skorzystałam z konsultacji indywidualnych, podczas których pani Dominika z dużym zaangażowaniem udzieliła porady i wsparcia.

Pani Dominika to niezwykle ciepła, miła i sympatyczna osoba. Świetnie odnajduję się temacie emocji małych dzieci, bardzo Nam pomogła. Ma ogromną wiedzę na ten temat. Wytłumaczyła wszystko w bardzo prosty, zrozumiały dla Nas sposób popierając wszystko przykładami, które pozwoliły zobrazować nasz problem i to jak go naprawić. Pani Dominika bardzo profesjonalnie i indywidualnie podchodzi do każdego, szuka różnych sposobów rozwiązania problemu bardzo serdecznie polecamy!!!

Dominika to odpowiednia osoba na odpowiednim "stanowisku"! Zawsze można na nią liczyć, na jej niezawodne rady, wsparcie, zrozumienie, zaangażowanie oraz ogromną chęć pomocy w rozwiązywaniu problemów. Korzystaliśmy z konsultacji przez Skype oraz e-mailowo. Polecam każdemu rodzicowi również szkolenia online autorstwa Dominiki, nie ma takiej ceny, której nie dałoby się za tak profesjonalne wsparcie i wiedzę.

Pani Dominika jest bardzo ciepłą i miłą osobą, z którą bardzo przyjemnie się rozmawia. Dodatkowo posiada dużą I fachową wiedzę na temat rozwoju dzieci, ich emocji, zachowań. Konkretne rady z przykładami jak sobie radzić w trudnych sytuacjach - to jest to czego oczekiwałam. Polecam serdecznie panią Dominikę!

Ogromna wiedza o małych ludziach. Wszystko dokładnie opisane, wyjaśnione. Widać bardzo duże zaangażowanie. Poza tym pani Dominika to pełna empatii i bardzo sympatyczna osoba. Ja się od Pani Dominiki bardzo dużo nauczyłam i polecam wszystkim :)

Bardzo polecam Panią Dominikę. Wspaniała osoba, która w bardzo przyjazny i profesjonalny sposób podchodzi do tematu, pomaga rozwiać wątpliwości i rozwiązać problemy. Wszystko spokojnie i dokładnie tłumaczy, zawsze odpowiada na pytania. Korzystałam z usług Pani Dominiki już kilka razy i jeśli będzie taka potrzeba to z pewnością zgłoszę się do niej ponownie.

To co mi dały te szkolenia, to taki wewnętrzny spokój … poczucie, że mimo trudności dam radę. Myślałam, że rozumiem moje dziecko, ale teraz wiem, że rozumiem go bardziej i mam wrażenie, że mogę stać się lepszą mamą. Doszłam jednak do wniosku, że nie mogę Cię oglądać wieczorem, bo później za dużo mi w głowie wiruje i spać nie mogę, tylko zapisuję to co najważniejsze w moim szkoleniowym notatniku. Także byłam niewyspana przez kilka ostatnich dni :), ale za to jestem doedukowana! Jeszcze raz ogromne dzięki za te szkolenia, za świetną atmosferę, umiejętność trafiania do ludzi, przykłady i wsparcie w rodzicielstwie.

Twój sposób przekazywania wiedzy jest rewelacyjny – wiele z tych informacji czytałam w poradnikach albo jeszcze pamiętam ze studiów, ale sucha teoria niepoparta żadnym przykładem trudno wchodzi do głowy i jakoś tak nie dociera do człowieka. U Ciebie mnóstwo przykładów z życia codziennego i Twój spokojny głos sprawiają, że wiedzę się chłonie natychmiast. :)

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe. Cieszę się każda chwila razem. Mimo że nie zawsze jest kolorowo, jestem zmęczona czy nie wyrabiam się, to staram się widzieć pozytywy😊

Chciałam tylko napisać, że wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedzą. Mimo że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło, ale czuję się już pewniej bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy! Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie :)

W szkoleniach najbardziej podoba mi się Twoje szybkie tempo, konkret i to, że gołym okiem widać że wiesz co mówisz, jesteś pewna siebie i swojej wiedzy. Miło jest patrzeć jak czujesz się w tym taka… swobodna, z żarcikiem i mrugnięciem oka co jakiś czas jako przerywnik. Widać, że to czym się z nami dzielisz to Twoja pasja i ‚konik’- to jest ekstra. I to daje mi super poczucie spokoju że jesteś właściwą osobą do słuchania i do podążania za Twoimi wskazówkami. Jesteś naprawdę bardzo profesjonalna. :)

Obejrzałam właśnie szkolenie. Jestem ogromnie zadowolona. :) Pierwszy raz mam aż 7 stron notatek.
Jestem pod wrażeniem Twojego uporządkowania i podzielnej uwagi! Widać, że kochasz to, co robisz, bo nawet "po czasie" zamiast szybko uciekać, jeszcze podawałaś kolejne przygody, bardzo to doceniam. Super, że są z życia wzięte, a Ty jesteś bardzo otwarta, miło się Ciebie słucha :) Na pewno będę wracać po kolejną wiedzę.

Jestem właśnie świeżo po obejrzeniu webinaru "Trudne emocje u dziecka" i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobał. Ogrom rzetelnej wiedzy, teoria jak i przykłady z życia wzięte. Czyli to co lubię najbardziej!

Obejrzałam całe szkolenie i jestem pod absolutnym wrażeniem Twojej pracy. Po pierwsze opowiedziałaś o wielu zachowaniach mojego dziecka, część z nich dopiero zaczyna się pojawiać. Dzięki temu przestałam właściwie automatycznie denerwować się płaczem córeczki. Teraz wiem że jest on potrzebny, a wcześniej po prostu mnie paraliżował. Przekazałaś mi tak dużo wiedzy i wskazówek, że nie sposób się do wszystkiego odnieść teraz na bieżąco, ale jestem przekonana że będę wracała do nagrania wielokrotnie.

Wczorajsze szkolenie było rewelacyjne! Jestem bardzo pokrzepiona tą wiedza. Mimo, że mam blisko 11 miesięczna dziewczynkę, więc sporo rzeczy jeszcze nas nie dotyczyło ale czuję się już pewniej, bo wiem jak reagować i co myśleć już na wszelki wypadek 😊 Jak to dobrze że jest ktoś taki jak Ty!

Po ostatnich dwóch szkoleniach inaczej patrzę na moją mała dziewczynkę. Widzę w niej małego człowieczka, którym tak jak nami wszystkimi kierują emocje. Jestem dużo bardziej spokojna, a przez to widzę że i moje dziecko jest szczęśliwe.

"Trudne emocje rodziców" - świetny kurs! Jeden z lepszych, naprawdę! 2,5h samych merytorycznych informacji, świetne wskazówki, przykłady. Doskonale motywujesz, aż się chce działać :)

Z okazji Twoich urodzin skorzystałam z promocji na kurs o złości rodziców. W końcu udało mi się przesłuchać. Jednak jak człowiek rozumie pewne mechanizmy, to życie wydaje się łatwiejsze. Bardzo Ci dziękuję, przewartościowałam kilka rzeczy, przemyślałam i uzbrojona w wiedzę pędzę dalej! :)

Tak się cieszę, że trafiłam do Ciebie. Dziękujemy razem z mężem za wszystko co robisz. Dajesz nam wsparcie i narzędzia do budowania fajnych relacji z naszymi dziećmi. Zaczęliśmy w zeszłym roku szkoleniem „Moje dziecko mnie nie słucha”, które otworzyło nam oczy. Dzięki szkoleniu „Młodsze rodzeństwo w drodze” przygotowaliśmy synka na pojawienie się młodszej siostry. Obecnie jesteśmy po pakiecie szkoleń o emocjach. Jeszcze sporo pracy przed nami, ale cieszę się, że jesteśmy bardziej świadomymi rodzicami i przede wszystkim wyrwaliśmy się z dawnych schematów, w których sami byliśmy wychowywani.